Niesamowite sceny w Londynie. Piękno wagi ciężkiej

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / Na zdjęciu: Dereck Chisora i Joe Joyce
Twitter / Na zdjęciu: Dereck Chisora i Joe Joyce
zdjęcie autora artykułu

Niesamowite widowisko stoczyli Dereck Chisora i Joe Joyce w walce wieczoru gali w Londynie. Obaj pięściarze przez 10 rund postawili na totalną ofensywę i wojnę na wyniszczenie. Ostatecznie o wszystkim zadecydowali sędziowie.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnim czasie nie brakuje wielkich gal z udziałem pięściarzy wagi ciężkiej. Nic więc dziwnego, że coraz więcej zawodników ma ambicje walczyć na największych wydarzeniach. Dlatego też mamy okazję oglądać coraz więcej bratobójczych pojedynków na lokalnych galach, tak jak miało to miejsce w Wielkiej Brytanii. Na gali w Londynie w walce wieczoru zmierzyli się Joe Joyce (16-3, 15 KO) i Dereck Chisora (35-13, 23 KO), którzy chcieli udowodnić swoją wartość w światowej wadze ciężkiej.

Już od pierwszej rundy obaj Brytyjczycy pokazali, że nie zamierzają odpuszczać. Trudno było mówić o kunszcie technicznym po obu stronach, gdyż postawili na otwartą wymianę ciosów. Przez pierwsze dwie rundy praktycznie nie oglądaliśmy żadnej obrony, jedynie ciosy na szczękę po obu stronach. Chociaż obaj kilkukrotnie wydawali się być zamroczeni, to jednak "jeszcze" nie oglądaliśmy nokdaunu.

W trzeciej rundzie obaj wyraźnie zwolnili. Szczególnie brak sił był widoczny po stronie Chisory, który już nie atakował z taką zaciętością. Wykorzystywał to Joyce, który systematycznie rozbijał starszego rodaka.

W piątej rundzie Chisora zauważył, że Joyce powoli traci impet. To spowodowało napływ nowych sił do 40-latka, który odważnie atakował seriami ciosów. W efekcie ponownie oglądaliśmy serię mocnych ciosów po obu stronach.

To, co oglądaliśmy w siódmym starciu, było niesamowite. Brytyjczycy ponownie nawet nie myśleli o obronie i strzelali silnymi uderzeniami jeden za drugim. To wręcz niesamowite, że po przyjęciu tylu uderzeń nie doszło do nokdaunu.

ZOBACZ WIDEO: Damian Janikowski: Był lepszy niż w poprzedniej walce. Nie mogłem się wstrzelić

Końcówka ósmej rundy to popis Joe Joyce'a. Chisora otrzymał lewy sierpowy, który wyraźnie nim wstrząsnął. Wydawało się już, że 40-latek padnie na matę, ale doskonale wykorzystał swoje doświadczenie i dotrwał do gongu oznaczającego przerwę.

To, co stało się w dziewiątej rundzie, było wielką sensacją. Dereck Chisora był w wyraźnym odwrocie i wydawało się, że lada moment padnie na matę... ale trafił Joyce'a prawym sierpowym i to on obalił rywala. Joe Joyce szybko wstał, ale nie był w stanie zrewanżować się Chisorze.

Ostatnia runda to kwintesencja całego pojedynku. Chisora w pierwszej części walczył o przetrwanie, a następnie sytuacja się zmieniła i przeszedł do szalonej ofensywy. Ostatecznie, mimo ogromnego zmęczenia, obaj pięściarze dotrwali do ostatniego gongu i o wszystkim zadecydowali sędziowie. Ci natomiast nie mieli żadnych wątpliwości i jednogłośnie ogłosili zwycięstwo Derecka Chisory.

W ten sposób doświadczony Brytyjczyk pokazał, że choć może nie zostanie już mistrzem świata w wadze ciężkiej, to nadal jest w stanie dawać niesamowite pojedynki. Po takim starciu jak to z Joe Joyce'em można się spodziewać kolejnej wielkiej potyczki z Chisorą w roli głównej.

Zobacz także: Fantastyczny Kazach uciszył Francuzów Zobacz także: Głośno po kompromitacji Wacha

Źródło artykułu: WP SportoweFakty