- Teoretycznie Andrzej jest faworytem, bo walczył z największymi. Stoczył efektowne pojedynki z Michaelem Grantem czy Riddickiem Bowe. Przemek z kolei był mistrzem Europy, ale trzeba powiedzieć przy tym, że on tego tytułu nie zdobył, tylko jego przeciwnik go przegrał (walka z Luanem Krasniqim - przyp. red.). Ogólnie rzecz biorąc, nie spodziewam się wielkiego pojedynku od strony typowo sportowej - powiedział "Tiger" w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim.
Dariusz Michalczewski nie wyklucza, że mógłby jeszcze wrócić na ring. Co jednak musiałoby się stać, by "Tiger" znów założył rękawice bokserskie? - Powiedziałem już, że skończyłem karierę i więcej boksować nie będę. Jednak nieprzypadkowo ktoś kiedyś powiedział - nigdy nie mów nigdy. Gdyby jednak ktoś zapłacił 10 milionów euro i chciał mnie zobaczyć w pojedynku z Royem Jonesem, to jestem w stanie podjąć walkę - stwierdził.
Cała rozmowa w Dzienniku Bałtyckim.