W rewanżowej walce o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej Ołeksandr Usyk ponownie pokonał Tysona Fury’ego, tym razem jednogłośną decyzją sędziów (116-112). Ukraiński pięściarz obronił tytuły WBO, WBA i WBC, utrzymując status pierwszego od czasów Lennoxa Lewisa niekwestionowanego mistrza świata wagi ciężkiej.
Tyson Fury, zanim przystąpił do starć z Ukraińcem, był niepokonany w 35 zawodowych walkach. "Król Cyganów" na werdykt zareagował dużym szokiem, gdyż był przekonany, że to on wygrał ten pojedynek - informuje SkySports.
Po walce Fury ostro skomentował decyzję sędziów. - Zostałem okradziony. Przysięgam na Boga, że wygrałem co najmniej trzema rundami. Dominowałem, byłem w ofensywie przez cały czas - powiedział Brytyjczyk.
ZOBACZ WIDEO: Nastula wróci do MMA? „Zależy z kim i na jakich warunkach”
"Gypsy King" dodał, że czuje się oszukany. - Uważam, że wygrałem obie walki. Nie mam wątpliwości, że to ja zwyciężyłem. Myślę, że Usyk dostał świąteczny prezent, ale to nie jego wina - zaznaczył Fury.
Na konferencji prasowej Fury przyznał, że choć wynik walki był dla niego niesprawiedliwy, to nie zamierza się nad nim dłużej rozwodzić. - Nie będę płakał nad rozlanym mlekiem, stało się. W boksie nie można zmienić decyzji, jeśli nie ma nokautu, nie masz gwarancji wygranej - stwierdził. Jego promotor, Frank Warren, również podzielił rozczarowanie werdyktem. - Jak to możliwe, że Tyson dostał tylko cztery rundy? To niemożliwe - grzmiał.
Johnny Nelson ze Sky Sports uznał z kolei zwycięstwo Usyka za zasłużone, choć przyznał, że walka była wyrównana. - Usyk inicjował prawie wszystko, a Tyson musiał reagować. To Ukrainiec był lepszy w realizacji planu i wyglądał pewniej - powiedział Nelson. Podkreślił też, że promotor Fury'ego broni swojego zawodnika, ale nie wierzy, by naprawdę uważał go za zwycięzcę.
Tyson Fury pozostawił przyszłość swojej kariery otwartą. - Może jeszcze mnie zobaczycie w ringu, a może nie. Chcę wrócić do domu i spędzić dobre święta - podkreślił. Frank Warren dodał, że decyzja należy do zawodnika, a obóz Fury’ego potrzebuje czasu na przemyślenie dalszych kroków.