Opalach (12-1, 11 KO) pierwotnie miał rywalizować z Karamą Nyilawilą (15-9-2, 8 KO), ale w ostatniej chwili nastąpiła zmiana oponenta. I jest to z pewnością zmiana na lepsze, bowiem Ajetović (22-8-1, 11 KO) to prawdziwy twardziel, często unikany przez innych zawodników.
Co ciekawe, w ubiegłym roku Ajetović również w Olsztynie, przegrał na punkty z Piotrem Wilczewskim, który aktualnie pełni rolę jednego z trenerów Opalacha. Jest się o co bić, bo stawką głównej walki wieczoru podczas gali "Friday Boxing Night" będzie prestiżowy tytuł IBF International.
Piotr Jagiełło: Jak przebiegały przygotowania do piątkowej walki?
Przemysław Opalach: Trenowałem u Piotrka Wilczewskiego w Dzierżoniowie, trochę w Białymstoku, a resztę przygotowań spędziłem u nas, w Olsztynie. Jestem gotowy. Nie przygotowywaliśmy się pod konkretnego rywala, bo o Karamie Nyilawilii nie znaleźliśmy żadnych szczególnych informacji. Z tego co słyszałem, reprezentant Tanzanii prezentuje bardziej techniczny boks, zaś Ajetović jest bardziej fizyczny. Lubi iść do przodu i bić się.
To jest rzadko spotykana sytuacja - na kilka dni przed galą dowiadujemy się o zmianie rywala na lepszego. Geard Ajetović na papierze wygląda zdecydowanie mocniej od wspomnianego Nyilawilii.
- Ajetović jest lepszy boksersko i rankingowo, dużo lepszy. Nie będę przecież panikował, szukał wymówek. Trzeba stanąć do walki i dać z siebie wszystko. Serb walczył ze ścisłą światową czołówką, przetrwał w dobrym stylu pełny dystans z Dmitrijem Pirogiem (mistrz świata WBO) i Danielem Gealem (mistrz IBF). Nie widziałem wprawdzie wszystkich jego walk. Wiele osób twierdzi, że nie zawsze przegrywał uczciwie.
Jak wspominasz jego walkę z Piotrem Wilczewskim z ubiegłego roku? Ajetović zaraz po zejściu z ringu miał wielkie pretensje, twierdził, że nie zasłużył na porażkę.
- Nie oglądałem do końca tej walki, bo przygotowywałem się w szatni do swojego pojedynku. Później widziałem skróty, to była wyrównana potyczka. Więcej plusów było po stronie gospodarza.
W piątek zobaczymy Wilczewskiego w twoim narożniku?
- Tak jest. Ajetović chyba będzie miał niemiłe wspomnienia (śmiech). Znowu Olsztyn, znowu Wilczewski. Z Piotrkiem dogadujemy się bardzo dobrze. Drugi raz byłem u niego na obozie. Na pewno będziemy kontynuowali współpracę.
Stawką będą dwa pasy - prestiżowy tytuł IBF International i WBU Inter-Continental. Ewentualne zwycięstwo może wywindować Cię w rankingu IBF?
- Myślę, że mógłbym bardzo wiele zyskać. Nastawiam się na bardzo, bardzo ciężki, pełnodystansowy pojedynek. To nie będzie pykanie tylko twarda wojna! Mam nadzieję, że więcej pozytywów będzie po mojej stronie.
Jak poradzisz sobie kondycyjnie w dwunastorundowej walce? Ajetović ma za sobą już dwie takie potyczki… Wydaje się, że w tym aspekcie przewaga jest po jego stronie.
- Nigdy nie walczyłem tylu rund. Zobaczymy… Jestem gotowy, ale wiesz jak to jest w boksie. W grę wejdzie trema, stres. Takie czynniki mogą mieć duży wpływ na przebieg walki. Ajetović dowiedział się o tym wyzwaniu wczoraj. Może tak być, że Geard nie będzie w pełni gotowy. Gdybym od początku przygotowywał się pod Ajetovicia, to wyglądałoby to całkiem inaczej. Inni sparingpartnerzy byliby wzięci pod uwagę. Karama jest mojego wzrostu, a Ajetović jest niższy o jakieś 10 cm. Afrykanin jest technikiem, Ajetović fizolem z techniką. To jest mądry pięściarz, z wielkimi sukcesami z boksu amatorskiego. Geard jest doświadczony, ja tego jeszcze nie mam. Jestem dobrej myśli. Przede mną duża szansa, by udowodnić samemu sobie, kibicom i całemu bokserskiemu światu, że umiem boksować. Będę się starał pokazać bardzo dobry boks. Nie chcę nic obiecywać, bo w tej dyscyplinie jeden cios może wszystko zmienić.
Wywołałeś temat sukcesów Ajetovica. Mistrz Europy juniorów, wicemistrz świata juniorów, olimpijczyk z Sydney. Lista jego amatorskich osiągnięć nie budzi w tobie niepokoju?
- Nie oszukujmy się, gdybym powiedział, że się nie martwię, to bym kłamał. W mojej ocenie jest to bardzo dobry pięściarz i wiele osób to potwierdzi. Mój dobry znajomy Łukasz Wilaszek [bokser amatorski przyp. red.], napisał do mnie „Uważaj na niego”. Łukasz go dobrze zna i twierdzi, że Geard jest przeciwnikiem z wysokiej półki. Nie mamy do czynienia ze szczurkiem, którego rekord jest nabity. Przy innym promowaniu, Ajetović byłby w zupełnie innym miejscu i nie doszłoby do tej walki. Stawię się w piątek w ringu i dam z siebie wszystko. Postaram się zapewnić widzom dobre bokserskie widowisko i naturalnie zrobię wszystko, by zwyciężyć.
Piotr Wilczewski w prywatnych rozmowach nie odradzał ci walki z Ajetovicem?
- Czemu miałby mi odradzać? Nie było nawet takiego tematu. Powiedział, że będziemy musieli teraz wymyślić coś specjalnego. Nie odradzał mi, bo Serb jest w moim zasięgu.
Jak wygląda twoja sytuacja promotorsko-menadżerska, bo na tę chwilę chyba nie jesteś przypisany do żadnej polskiej grupy?
- Szczerze mówiąc, jeszcze mnie trzyma kontrakt z Global Boxing w Stanach Zjednoczonych. Po tej walce będą dalsze rozmowy, zobaczymy jak się to potoczy. Jestem nastawiony sam na siebie. Mam tu wolną rękę, sam szukam sponsorów – co nie jest łatwe.
Dwa dni do walki, czas na relaks?
- Tak, teraz to już tylko delikatny rozruch. Staram się łapać świeżość. Nie zdołamy nic zmienić w ostatnich godzinach.
Promo Przemysława Opalacha
[b][i]
[/i][/b]