Filadelfijczyk wspomina emocjonujące starcie ze "Szpilą" w Madison Square Garden Theater, które skończyło się nokautem w dziesiątej rundzie. Według czarnoskórego Amerykanina nasz zawodnik nawet przez moment nie stanowił zagrożenia, choć miał za sobą entuzjastycznie reagującą publiczność.
- Po moim zwycięstwie niektórzy zaczęli deprecjonować umiejętności Szpilki. Wcześniej mówili o polskiej sile, wielkiej sile i jeszcze raz sile, tymczasem Artur nawet nie miał szansy mnie musnąć rękawicą. Dla mnie to był tylko kolejny występ. Jak widzieliście, tłum kibiców bardzo gorąco go wspierał - zaznacza.
Najwyraźniej Jennings czuje się już tak pewny siebie, iż jak najszybciej chciałby spróbować zepchnąć z tronu Władimira Kliczkę i zabrać pasy mistrzowskie IBF, IBO, WBA i WBO do Stanów Zjednoczonych.
- Domagam się walki z Kliczką od dłuższego czasu. Myślę, że zasłużyłem na tę szansę. Wywołuję Kliczkę, bo mam wrażenie, że wysocy rywale są dla mnie stworzeni. To jest właśnie ostatnia niewiadoma - jak Bryant Jennings poradzi sobie z olbrzymem? Chcę to sprawdzić - dodał niepokonany w osiemnastu pojedynkach pięściarz.
Ukrainiec 26 kwietnia zmierzy się z Alex Leapaiem i w powszechnej opinii ma to być spacerek dla czempiona. Następny w kolejce do 37-letniego giganta jest Kubrat Pulew z Bułgarii.
Jesteś fanem "szermierki na pięści"? Śledź nas na Facebooku!