Przez ostatnie dwa lata Sosnowski w ogóle nie boksował. Jego ostatnim pojedynkiem była walka na gali w Lublinie, podczas której przegrał przez nokaut techniczny z Marcinem Rekowskim. Teraz wrócił na ring i na gali Friday Boxing Night w Żyrardowie pokonał Węgra Andrasa Csomora.
- Po porażce z Marcinem Rekowskim postanowiłem, że zajmę się innymi sprawami. Komentowałem walki i rozpocząłem zabawę z trenerką. Niedawno uznałem, że fajnie byłoby zakończyć tę moją 18-letnią karierę zwycięstwem. Nowa grupa Fight Events zaprosiła mnie do udziału w swoim projekcie, a telewizja Polsat Sport postanowiła, że pokaże to w telewizji - wyjaśnia Albert Sosnowski w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Oczywiście na początku była burza mózgów w gronie bliskich. Zastanawiałem się, jak będzie to wyglądać i czy faktycznie stać mnie na to, żeby przejść przez okres przygotowawczy i skoncentrować się na walce na sto procent. Uznałem, że może warto spróbować. Rywal był do zaakceptowania - to zawodnik z dodatnim bilansem, charakterny chłopak, który w ostatnim czasie walczył z dobrymi i znanymi w Europie rywalami. Dlatego podjąłem rękawice - dodaje.
Piątkowa walka 37-letniego Sosnowskiego zakończyła się zwycięstwem przez nokaut techniczny. Polak triumfował już w drugiej rundzie. Dziś na koncie ma 58 walk zawodowych. 49 z nich zakończyło się zwycięstwami, 7 porażkami, a 2 remisami.
Za największe sukcesy może uznać tytuł mistrza Europy EBU, walkę o mistrzostwo świata WBC z Witalijem Kliczko. Wywalczył też tytuł mistrza świata federacji WBF, która jednak nie cieszy się dużym prestiżem.
- Patrząc na swój dorobek w boksie, czuję się spełniony. Zwłaszcza, gdy biorę pod uwagę, że wywodzę się z kick-boxingu i nie mam za sobą kariery amatorskiej. Mając 18 lat postanowiłem, że zostanę pięściarzem zawodowym. Podjąłem wyzwanie, a boks ukształtował całe moje dorosłe życie - przyznaje Sosnowski.
- Jeździłem po całym świecie, walczyłem na największych arenach sportowych i największych galach, podczas których boksowali chociażby Floyd Mayweather Junior, Julio Cesar Chavez Junior czy Manny Pacquiao w Las Vegas. Dotknąłem więc tego boksu na najwyższym poziomie – podsumowuje popularny "Dragon".
Szczytowym momentem jego kariery była walka o mistrzostwo świata WBC z Witalijem Kliczko na stadionie w Gelsenkirchen, gdzie na żywo oglądało ją 65 tysięcy kibiców. Choć wszyscy skazywali Polaka na szybką porażkę, w ringu wytrzymał aż dziesięć rund.
- To było spełnienie moich marzeń i majstersztyk mojego promotora, który do tej walki doprowadził. Ukoronowaniem całej mojej pracy było też zdobycie mistrzostwa Europy - twierdzi Albert Sosnowski.
- Dziś jestem usatysfakcjonowany, aczkolwiek wydaje mi się, że gdybym przez całą karierę znajdował się w lepszych rękach trenerskich i miał dobrą bazę do przygotowań, to mógłbym osiągnąć jeszcze więcej - kończy.
Zobacz także: Adamek stoczy jeszcze jedną walkę z Polakiem? Padły tajemnicze słowa