Sobotnie starcie dostarcza wielu emocji. Zarówno Mariusz Wach (32-2, 17 KO), jak i Jarrell Miller (19-0-1, 17 KO) przygotowują się na ringową wojnę. Obaj są przekonani, że odniosą zwycięstwa przez nokaut. - To moment, który może dać mi dużą szansę na przyszłość. Będzie to brutalna walka z dużą ilością krwi - zadeklarował Wach.
Polak od 10 dni przebywa w Stanach Zjednoczonych. Ma za sobą sparingi z Bryantem Jenningsem, które pozwoliły mu przygotować się do potyczki z Millerem. - To była ostatnia część przygotowań do walki. Teraz chodzi bardziej o bycie świeżym czy pracę nad szybkością i refleksem - przyznał Wach.
- Ważny był jego ostatni pojedynek, bo miał co najmniej przyzwoitego przeciwnika. Mamy pewne spostrzeżenia. Jego poprzednie walki były bezwartościowe, wystarczyło że się pojawił i już miał nokaut. Nie zwracam zbyt dużej uwagi na jego przewidywania dotyczące 60-70 ciosów w rundzie. Nigdy nie walczył przy tak wielu uderzeniach, jego głowa eksploduje - zapowiedział Wach.
Pewny siebie jest również Miller, który ma sposób na to, by znokautować Polaka. - Prosty, ciągły atak, zasypię go ciosami, nie będzie miał czasu na oddech. Skończę go przez nokaut w szóstej rundzie. Jeśli Wachowi wydaje się, że wygra, to jest w błędzie, podpisał kontrakt na nieodpowiedni pojedynek. On jest wolny w ringu i łatwy do trafienia. Dwie walki przegrał, a ja jestem niepokonany i tak zostanie po walce z Wachem, który na własnej głowie poczuje, jak mocno biją pięściarze z Brooklynu. To będzie wojna - przyznał Miller w rozmowie z "Super Expressem".
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #11: przegląd weekendu - zobacz niesamowite skończenia