Już w drugiej rundzie Denis Lebiediew (31-2, 23 KO) posłał na deski Hizniego Altunkayego (30-3, 17 KO). Reprezentant Turcji zdołał jednak wstać. Rosjanin nie czekał z ofensywą i w trzeciej rundzie udało mu się znokautować przeciwnika. Była to pierwsza wygrana 39-letniego pięściarza od lipca 2017 roku, kiedy to pokonał jednogłośną decyzją sędziów Marka Flanagana.
Niewykluczone, że w najbliższej walce Denis Lebiediew zmierzy się z aktualnym mistrzem czterech organizacji w kategorii junior ciężkiej, Ołeksandrem Usykiem (15-0, 11 KO). Federacji WBA nadała Rosjaninowi status "mistrza w zawieszeniu", w związku z czym ma on pierwszeństwo do starcia z Ukraińcem. Lebiediew zapowiedział już, że z tego przywileju zamierza skorzystać.
Według organizacji WBA obozy Usyka i Lebiediewa mają czas do 4 października na porozumienie się w sprawie walki. Nie wiadomo jednak, czy Ukrainiec przystąpi do rozmów, gdyż kolejną walkę ma stoczyć z Tonym Bellew. Spokój zachowuje Aleksander Krasiuk, menedżer Ołeksandra Usyka.
ZOBACZ WIDEO Krychowiak wymienił, czego zabrakło Polakom w spotkaniu z Włochami. "To jest tylko zremisowany mecz"
- WBA nakazała negocjacje, jednak Usyk ma zaplanowaną walkę z Bellewem, a Lebiediew również ma w planach pojedynek. Możliwe więc, że przesuniemy rozmowy - powiedział Krasiuk.
Jedyną porażkę w ostatnich siedmiu latach Lebiediew poniósł w starciu z Muratem Gassijewem w grudniu 2016 roku. 39-letni pięściarz stracił wtedy pas IBF. Wcześniej Lebiediew pokonywał takich zawodników, jak Roy Joner Junior, James Toney, Paweł Kołodziej czy Youri Kayembre Kalenga.