Kolejny wielki nokaut Anthony'ego Joshuy. Waleczny Aleksander Powietkin nie wytrzymał

Getty Images / Richard Heathcote / Na zdjęciu: Anthony Joshua w walce z Aleksandrem Powietkinem
Getty Images / Richard Heathcote / Na zdjęciu: Anthony Joshua w walce z Aleksandrem Powietkinem

Anthony Joshua (22-0, 21 KO) dopisał do swojego rekordu kolejne cenne zwycięstwo. Waleczny Aleksander Powietkin (34-2, 24 KO) toczył wyrównany pojedynek do siódmej rundy, aż w końcu padł na deski.

W tym artykule dowiesz się o:

Wielkich emocji dostarczyły już wejścia do ringu obu pięściarzy. Widok idącego z flagą Rosji, dumnego jak zwykle Aleksandra Powietkina, był jednak niczym w porównaniu z ubranym całym na biało Anthonym Joshuą. Wejście Anglika poprzedził na dodatek występ rapera. W ringu nie zabrakło oczywiście najsłynniejszego na świecie pięściarskiego konferansjera, Michaela Buffera.

"AJ" w ostatnich dwóch starciach odprawił przed czasem Carlosa Takama i przez decyzję Josepha Parkera. Największą walkę w karierze stoczył w kwietniu 2017 roku, kiedy w jedenastej rundzie przez techniczny nokaut pokonał Władimira Kliczkę.

Dla "Saszy" była to druga potyczka w 2018 roku. Podczas marcowej gali w Cardiff, 39-latek brutalnie znokautował Davida Price'a. Wcześniej jednogłośnie na punkty odprawił Christiana Hammera, zdobywając tytuł WBA Inter-Continental w wadze ciężkiej. Jego jedynym pogromcą w karierze był dotychczas Władimir Kliczko.

Ochrzczony następcą Muhammada Alego "AJ" odważnie ruszał się w pierwszej rundzie. Rosjanin jednak odpowiadał, czego efekt zobaczyliśmy w końcówce. Pod Brytyjczykiem nieco ugięły się nogi. Był to dla niego sygnał ostrzegawczy. Kolejne minuty w wykonaniu Powietkina potwierdzały, że nie można go skreślać i wielokrotnie przeważał.

Po trzech rundach kibice ze zdumieniem przyglądali się walce. Zdaniem większości, po dziewięciu minutach bijatyki lepszy był Powietkin. Jeden z mocnych ciosów wyrządził szkodę Joshui. Brytyjczyk prawdopodobnie złamał nos.

Kolejne odsłony udowadniały, że Rosjaninowi może brakować sił, aby rywalizować niczym równy z równym z młodszym o 11 lat Anglikiem. Jego wybuchowość zaczęła maleć. Mimo to, ryzykował i nie bał się podejmować odważnych decyzji, dzięki czemu prowadził na kartach sędziowskich.

Pojedynek cały czas był wyrównany. Szósta runda udowodniła, że Powietkin jest w ringu nie tylko aktywny, ale też wytrzymały na ciosy czempiona. Zachwiał się, ale mimo wszystko nie padł na deski. W kolejnej nie udało mu się już wytrzymać - padł na deski po raz pierwszy. Zanosiło się na demolkę.

Obyło się bez ciężkiego nokautu. W momencie, gdy 39-latek wstał, "AJ" zaczął go rozbijać. Katorgi oszczędził mu sędzia ringowy, Stevie Gray, który przerwał starcie.

Stawka starcia była wysoka. Znalazły się w niej wszystkie, cztery tytuły mistrza świata należące do Brytyjczyka - WBA, IBF, WBO i IBO. W kolekcji brakuje mu jedynie trofeum WBC, które aktualnie posiada Deontay Wilder.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki ma nowy pomysł, jak zdobyć K2 zimą. "Musimy zmienić trzy rzeczy"

Źródło artykułu: