Szpilka o światowy czempionat rywalizował w 2016 roku z potężnie bijącym Deontayem Wilderem, Wach cztery lata wcześniej walczył z legendarnym Władimirem Kliczką. Teraz dwóch Polaków czeka bój "o być albo nie być" w bokserskim biznesie.
- W tej walce jest na pewno duży ładunek emocjonalny - mówi "Szpila". - Szanujemy się z Mariuszem, ale obaj damy z siebie wszystko. Patrząc w oczy Wacha, widzę, że jest pewny siebie, ale mi to odpowiada. Ja też w siebie wierzę i wszystko rozstrzygnie się 10 listopada!
- Jestem pewny siebie, bo wiem, co ja potrafię i wiem, co potrafi Artur - tłumaczy znany z niezwykłej odporności na ciosy "Wiking". - Adrenalina już jest, ale ona jest w środku. Czym bliżej walki, tym będzie goręcej i w pewnym momencie wystarczy mała iskra i może naprawdę zawrzeć. Ja nie daję po sobie poznać, że przejmuję się tą walką, ale nerwy są duże!
ZOBACZ WIDEO Artur Szpilka trenuje w pocie czoła. Odsłaniamy fragmenty sparingów
Pięściarscy eksperci są zgodni - szybszy i bardziej wszechstronny boksersko jest Artur Szpilka, ale wystarczy jeden celny mocny cios i dwumetrowy Mariusz Wach może rozstrzygnąć bój na swoją korzyść.
- To będzie niesamowita, emocjonująca walka. Jedyna w dzisiejszym polskim boksie, którą chciałbym zobaczyć. Emocje będą ogromne. Oni obaj są w takim miejscu, że ten, który przegra, może się pakować, wygrana natomiast winduje dwa poziomy wyżej - mówi o zbliżającej się konfrontacji były challenger do pasa WBA królewskiej dywizji Andrzej Wawrzyk.
Podczas gliwickiej gali oprócz Szpilki i Wacha kibice obejrzą między linami także m.in. mistrzynię świata wagi super półśredniej federacji WBC Ewę Piątkowską, zaliczanego do światowej czołówki kategorii średniej Macieja Sulęckiego, niepokonanych Pawła Stępnia i Przemysława Zyśka oraz wrocławianina Marka Matyję.