Kibic chciał pomóc rodzinie Gmitruka. Musiał przedwcześnie zakończyć zbiórkę

Jeden z kibiców postanowił zorganizować internetową zbiórkę na rzecz rodziny zmarłego trenera. Akcja została przedwcześnie zakończona z powodu nieprzychylnych komentarzy internautów, którzy zarzucali mu oszustwo.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Andrzej Gmitruk Newspix / KRZYSZTOF CICHOMSKI / Na zdjęciu: Andrzej Gmitruk
67-letni trener zmarł w nocy z poniedziałku na wtorek. Przed snem zapalił na tarasie świeczkę ku pamięci swojego zmarłego syna. Od płomieni palić zaczął się plastikowy stolik. Andrzej Gmitruk zmarł podczas próby gaszenia niewielkiego pożaru. Jak podała prokuratura, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Tragedia ta poruszyła sportowe środowisko.

W ostatnich latach Gmitruk nie miał łatwo. Jego żona poważnie chorowała, on sam również zmagał się z problemami zdrowotnymi. Walczył o to, by jego żona Agnieszka wyzdrowiała. Zajmował się małą córeczką. Teraz rodzina została sama. Jeden z kibiców postanowił zorganizować internetową zbiórkę, by im pomóc. - Cała zebrana kwota będzie co do grosza, niezwłocznie przekazana żonie oraz córeczce - przekazał pomysłodawca zbiórki i fan boksu, Dawid Bogucki.

- Pomysł wyszedł zupełnie spontanicznie, po usłyszeniu tej przykrej wiadomości, nie zastanawiając się chciałem po prostu zrobić coś dobrego. Poznałem Pana Andrzeja kilka lat temu na Legii, wspaniały człowiek, wybitny szkoleniowiec, nie było nad czym się zastanawiać. Pan Andrzej Gmitruk od lat dostarczał nam kibicom walkami swoich podopiecznych wiele emocji, pomyślałem że środowisko powinno się odwdzięczyć - dodał Bogucki. Boksem interesuje się od lat. Jak sam mówi, dzień zaczyna od przeczytania najświeższych informacji na temat tej dyscypliny sportu.

Pan Dawid postanowił zakończyć zbiórkę. Nie spodziewał się, że może mieć z tego tytułu nieprzyjemności. - Niestety jak to w naszym kraju, ludzie są z natury podejrzliwi i nieufni. Spotykałem się z komentarzami, że jestem oszustem czy innego rodzaju pomysłami, dlatego skontaktowałem się z właścicielem oficjalnego kanału GmitrukTV, przyjacielem pana Andrzeja i rodziny. To co do tej pory udało nam się uzbierać, przekazałem na ręce pana Adama. Spisaliśmy oświadczenie, z tego co wiem w planach jest większa i bardziej oficjalna zbiórka, za którą z całego serca ściskam kciuki i mam nadzieję że środowisko stanie na wysokości zadania i odda szacunek na jaki zasługuje ten wielki szkoleniowiec - dodał pomysłodawca. Udało się zebrać prawie 1 300 złotych. Zbiórka dostępna była TUTAJ.

Tak Gmitruk o chorobie żony mówił w 2017 roku w programie "Puncher" emitowanym na antenie "Polsatu Sport": - Żona zachorowała, trafiła do szpitala na siedem miesięcy. Przeszła sześć operacji. Ostatnia operacja, która odbyła się na koniec wakacji, była taka, że gdyby zespół lekarski się spóźnił o kilka godzin, to byłbym już wdowcem. To miało olbrzymi wpływ na moją koncentrację, sposób pracy. Wstawałem rano, jechałem do szpitala, ze szpitala trening, wieczorem przebierałem swoje małe dziecko, bo byłem sam. I tak przez siedem miesięcy.

Znajomi Gmitruka wspominają, że w ostatnim czasie był w lepszej formie. Zarażał entuzjazmem, z żoną miał jechać na konsultacje medyczne do Francji. Była szansa, że małżonka trenera odzyska wzrok. - Natomiast chyba nie widziałem go tak pełnego entuzjazmu, jeśli chodzi o treningi, jak ostatnio. Bardzo schudł, znów poruszał się w tym swoim charakterystycznym lekkim stylu, a mogę coś na ten temat powiedzieć, bo pamiętam go, jak nie miał jeszcze trzydziestu lat - mówił Janusz Pindera.

Gmitruk obawiał się, jak jego najbliżsi poradzą sobie, gdy jego zabraknie. Chciał ich przygotować do tego. - Przez paskudną bakterię, na którą nie było lekarstwa, jego żona traciła powoli wzrok. Zastanawiał się, co żona i córka zrobią bez niego. Jak dadzą sobie radę. Nawet rozważał przeprowadzkę do Norwegii, bo tam żona miałaby lepszą opiekę. Bał się o nich. To jest tragedia - powiedział Andrzej Kostyra w swoim vlogu.

Andrzej Gmitruk był przez wiele lat trenerem reprezentacji Polski, doprowadzając naszych pięściarzy do wielu medali, także na igrzyskach olimpijskich. Wielkie sukcesy święcił także trenowany przez niego Tomasz Adamek, którego poprowadził m.in. do tytułu mistrza świata wagi junior ciężkiej.

Jego podopiecznymi byli nie tylko wspomniany Tomasz Adamek, ale także Andrzej Gołota, Mateusz Masternak, Krzysztof Kosedowski czy Zbigniew Raubo. Ostatnio skupił się na pracy z Arturem Szpilką i był w jego narożniku podczas ostatniej walki z Mariuszem Wachem. Regularnie pełnił też rolę bokserskiego eksperta telewizyjnego.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 80. Andrzej Gmitruk: Andrzej Gołota dwa razy powinien zostać mistrzem świata, ale boks w USA nie był wtedy czystą rywalizacją
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×