Ugonoh był gościem Pawła Wilkowicza, dziennikarza sport.pl, w programie "Wilkowicz Sam na Sam". W nim jeden z najlepszych polskich pięściarzy kategorii ciężkiej wyznał dość krytyczną opinię na temat dotychczasowej kariery oraz opisał, jak czuje się po stracie wybitnego szkoleniowca.
- Trudno doszukać się w tym sensu, nie doszukasz się. Dzień wcześniej kończyłem trening, a trener robił sobie brzuszki, rozciągał się. Jakoś nie mogę nabrać rozpędu. Żyłem ostatnio w niepewności i jeśli ktoś mnie pyta, jak się czuję po śmierci trenera Andrzeja Gmitruka, to powiem szczerze: mam podcięte skrzydła - powiedział 32-letni pięściarz.
Izu Ugonoh 8 grudnia w Ergo Arenie miał stoczyć pierwszy pojedynek na gali organizowanej przez Dariusza Michalczewskiego. W walce o mistrzostwo Europy federacji WBO jego przeciwnikiem miał być niepokonany Ali Eren Demirezen. Z powodu tragicznej śmierci Andrzeja Gmitruka wydarzenie przełożono na marzec, a Ugonoh musi znaleźć nowego szkoleniowca.
- Parę lat mi uciekło, z różnych względów, głównie promotorskich. Teraz sprowadza się to do interesu innych ludzi, a nie mojego dobra. Na pewno wolałbym częściej boksować i mieć plan regularnego boksu. To, co wydarzyło się w osiem lat, można było zrobić w cztery lata. Nie mam jednak do nikogo pretensji. Mam nadzieję, że w przyszłości będę podejmował właściwe decyzje - dodał Ugonoh.
Izu Ugonoh w zawodowej karierze stoczył 19 zawodowych walk, 15 wygrał przed czasem i przegrał zaledwie raz. W lutym 2017 roku po dramatycznej walce został znokautowany przez Dominika Breazeale.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #27: kulisy gali KSW 46