Do walki obu pięściarzy doszło 1 grudnia w Staples Center. Pojedynek zapowiadany był jako jedno z najważniejszych starć XXI wieku w wadze ciężkiej. Zdaniem bukmacherów, faworytem był broniący tytułu mistrza świata federacji WBC Deontay Wilder.
Po niezwykle emocjonującej, 12-rundowej potyczce sędziowie punktowi zmuszeni byli wyłonić zwycięzcę. Alejandro Rochin wytypował 115-111 dla Wildera, Robert Tapper 114-112 dla Fury'ego, natomiast Phil Edwards 113-113 i walka zakończyła się niespodziewanie remisem.
Zdaniem byłego mistrza świata w dwóch kategoriach wagowych Bernarda Hopkinsa to ręka broniącego tytułu Deontaya Wildera powinna powędrować w górę. - Wilder po prostu wygrał tę walkę. Te dwa nokdauny były kluczowe moim zdaniem. Poza rundami, w których Fury leżał na deskach, to wyprowadził on trochę ciosów, ale nie były one efektywne - przyznał "B-Hop".
Bardzo prawdopodobne jest, że w okolicach połowy 2019 roku dojdzie do rewanżowego starcia. W ostatnim czasie wiele mówi się na temat walki 13 kwietnia. Wtedy również swój kolejny pojedynek stoczy Anthony Joshua. Bernard Hopkins zaznaczył wyraźnie, że w planowanym rewanżu stawia on na "Bronze Bombera". - Następnym razem Wilder go powali - twierdzi.
ZOBACZ WIDEO: Dariusz Michalczewski: Polski boks jest w kryzysie. My musimy go reanimować