17 kwietnia wypłynęła informacja o tym, że w organizmie Jarrella Millera znaleziono niedozwolony środek dopingujący, jakim jest endurobol. Odpowiada on za szybsze spalanie tłuszczu, poprawia również wytrzymałość oraz regenerację. Środek ten został wykryty za sprawką próbki moczu, którą pięściarz oddał 20 marca, przygotowując się do starcia o mistrzostwo świata z Anthonym Joshuą.
Jak donosi agencja antydopingowa WADA, w organizmie Millera znaleziono kolejny zakazany środek. Tym razem chodzi o HGH, czyli ludzki hormon wzrostu. W środę, 24 kwietnia ma zostać otwarta próbka "B", lecz chyba nie ma wątpliwości, co do winy amerykańskiego zawodnika. "Big Baby" do winy się nie przyznaje.
Zobacz także: Wilder typuje Ortiza, jako rywala dla Joshuy. Amerykanin jest rozczarowany postawą Millera
To nie pierwsza wpadka dopingowa Jarrella Millera. Amerykanin 5 lat temu będąc jeszcze kickbokserem, został złapany na stosowaniu niedozwolonych środków, za co otrzymał 9 miesięcy karencji oraz 2,5 tysiąca dolarów kary.
ZOBACZ WIDEO Prezes FEN: Trzeba było sięgnąć głębiej do kieszeni
Pod znakiem zapytania w obecnej sytuacji stają wcześniejsze zwycięstwa Millera. 30-latek w trakcie swojej kariery zwyciężał m.in. z Mariuszem Wachem, a w przedostatniej swojej walce pokonał Tomasza Adamka. Przydomek Amerykanina nie jest przypadkowy, "Big Baby" w ostatniej walce wniósł do ringu 143 kilogramy.
Mimo wpadki dopingowej Amerykanina, Anthony Joshua wystąpi 1 czerwca w Madison Square Garden w Nowym Jorku. Obecnie trwają poszukiwania przeciwnika dla "AJ'a".
Przypomnijmy, że za samą walkę z Anthonym Joshuą, Miller miał zainkasować blisko 5 milionów dolarów. Za kolejne dwa występy około 1,5 miliona oraz wpływy z transmisji PPV, co daje łączną kwotę około 10 milionów dolarów.
Zobacz także: Jest zielone światło. Maciej Sulęcki gotowy na walkę o mistrzostwo świata