W rozmowie z Jackiem Kurowskim dla TVP Sport Sulęcki opowiedział o dość trudnym dzieciństwie i dorastaniu. "Striczu" twierdzi, że sport uratował go jako człowieka, choć niejednokrotnie bywał na życiowym zakręcie.
- W momencie, kiedy rodzice się rozstali zaczęło być ciężko. Rodzina nam pomagała finansowo. Było ciężko. Czasami nawet po dwa dni nic nie jadłem. W szkole jedynie zjadłem zupę, bo była za darmo. Potrafiłem po szkole chodzić na treningi, ciężko trenować. Nigdy nie narzekałem, nie marudziłem. Zawsze wierzyłem, że karta się odwróci - powiedział pretendent do tytułu mistrza świata federacji WBO.
Zobacz także: Głowacki stracił mistrzowski pas
Podopieczny trenera Piotra Wilczewskiego ma za sobą również problemy z prawem. Jak sam przyznał, przed uzyskaniem pełnoletności robił wiele złych rzeczy, m.in. kradł.
- W pewnym momencie, w wieku 17 lat, wiedziałem, że nie ma co kombinować. Przyprowadziła mnie policja w kajdankach do domu, no i wtedy zaczęły się moje problemy prawne. Dobrze się to zakończyło dzięki pomocy rodziny - dodał.
Pojedynek Macieja Sulęckiego z Demetriusem Andrade o pas mistrza świata WBO w wadze średniej będzie transmitowany przez TVP Sport w nocy z 29 na 30 czerwca. Faworytem bukmacherów w tym starciu jest Amerykanin.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 114. Trudne początki Jerzego Kukuczki. "Koledzy mówili, że nic z niego nie będzie"