Waldemar Ossowski: Nie ma niepokonanych, są źle trafieni. Kownackiemu to musiało się przydarzyć (komentarz)

Getty Images /  Michael Owens / Na zdjęciu: Adam Kownacki
Getty Images / Michael Owens / Na zdjęciu: Adam Kownacki

Walka z Robertem Heleniusem miała być dla Adama Kownackiego formalnością. Wszystko szło zgodnie z planem, ale Polak zapominał, że rywal może oddać. Przekonaliśmy się, że niezwykła odporność "Babyface'a" to mit. W wadze ciężkiej każdy może przegrać.

W tym artykule dowiesz się o:

Niestety, kibice na Brooklynie byli świadkami, jak spełnia się stara bokserska maksyma, mówiąca o tym, że nie ma zawodników niezwyciężonych, są tylko źle trafieni.

Do tej pory styl walki Polaka porywał tłumy, ale miał swoje wady, których nikt mu nie wytykał, bo wygrywał. Adam Kownacki zadawał dużo ciosów i tyle też przyjmował, ale do walki z Heleniusem wykazywał się dużą odpornością, stąd nikt nie robił z tego większego problemu.

"Nordycki Koszmar" nie był taki straszny, przynajmniej do czasu. Kownacki rozpoczął w swoim stylu. Presja, ciosy, skracanie dystansu. Wydawało się, że nie potrwa to zbyt długo. Helenius jednak doskonale wiedział, jak z bohaterem Polonii wygrać. W 4. rundzie trafił, poczuł krew i wykończył Polaka.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: śliczna ring girl UFC w spa. Co za widoki!

W wadze ciężkiej ciosy ważą najwięcej, to proste. Teorię o tytanowej szczęce upadły w przypadku największych bokserów - braci Kliczko, Anthony'ego Joshuy czy ostatnio Deontaya Wildera. W przypadku Kownackiego pierwsza porażka przez nokaut przyszła, kiedy nie był na szczycie wagi ciężkiej, w przeciwieństwie od wymienionych pięściarzy.

Efektowny styl walki Kownackiego może jeszcze przynieść polskim kibicom sporo radości, ale defensywę trzeba poprawić. Z porażek można wyciągnąć pozytywne wnioski. Szkoda, że ta przegrana przyszła na ostatniej prostej do spełnienia jednego z marzeń chłopaka z Brooklynu - walki o mistrzostwo świata. Eliminator do pasa WBA dawał pewną gwarancję, że wkrótce może nadejść oferta starcia o tytuł.

Helenius po walce wyraził gotowość do rewanżu z Kownackim. Myślę, że drugie starcie z Finem to dobry pomysł. "Koszmar" z Finlandii przez najbliższe miesiące może się śnić po nocach Polakowi, ale jeśli "Babyface" nadal poważnie myśli o walkach o najwyższą stawkę, to Heleniusa należy pokonać. Egzamin do poprawy.

Waldemar Ossowski
Inne teksty autora>>>

Źródło artykułu: