To nie tak miało wyglądać. Adam Kownacki po świetnym początku walki z Robertem Heleniusem, sensacyjnie przegrał przez techniczny nokaut w 4. rundzie.
Fin skontrował rozjuszonego Polaka i "skosił" go z nóg. "Babyface" wstał, ale zamroczony zaczął przyjmować cios za ciosem bez obrony i sędzia przerwał pojedynek. To pierwsza porażka Kownackiego w zawodowej karierze.
"Myślę, że Kownacki był przekonany, że pokona Heleniusa bardzo szybko i raz jeszcze da sygnał wszystkim wokół, że jest już gotowy do walki o mistrzostwo świata" - pisze Janusz Pindera na portalu Polsat Sport.
ZOBACZ WIDEO: Artur Szpilka skomentował werdykt i walkę z Siergiejem Radczenką
"Nie można wykluczyć, że ten kubeł zimnej wody był konieczny, by w pełni profesjonalnie przygotował się do tych pojedynków, które nadejdą. Nie sądzę bowiem, by Kownacki się poddał i zakończył karierę" - przyznaje znany komentator.
Porażka z byłym mistrzem Europy w wadze ciężkiej znacznie oddaliła szanse Polaka na walkę o tytuł w kategorii ciężkiej i z pewnością spowoduje jego spadek w rankingach cenionych federacji.
"Dziś najważniejsze, by Kownacki zrozumiał, że ta porażka nie jest przypadkowa. To znak ostrzegawczy, którego nie wolno lekceważyć. "Babyface" nigdy nie będzie technikiem, mistrzem efektownych obron" - podkreśla Pindera.
Czytaj także:
UFC 248. Joanna Jędrzejczyk o walce z Weili Zhang: Opuchlizna mi przeszkadzała
UFC 248. Twitter pod wrażeniem pojedynku Jędrzejczyk - Zhang. "Jedna z najlepszych walk w historii"