Były mistrz świata w wadze ciężkiej i junior ciężkiej, wkrótce 41-letni David Haye, na gali w Los Angeles pokonał niepokonanego dotąd Joe Fourniera, udanie wracając z trwającej trzy lata sportowej emerytury.
Haye i Fournier stoczyli walkę na dystansie ośmiu rund po dwie minuty każda. "Hayemaker" wygrał wszystkie sesje, a po triumfie wyzwał na pojedynek Tysona Fury'ego. Chce doprowadzić do głośnego pojedynku.
- Jest jeden zawodnik, dla którego wróciłbym do profesjonalnego boksu. To Tyson Fury - rzucił David Haye, od razu podgrzewając atmosferę. Nie gryzł się w język, publicznie obrażał "Króla Cyganów".
ZOBACZ WIDEO: KSW 63. Soldić o rozmowie z Chalidowem i kolejnej walce. "To moja rutyna"
- To wielki, gruby menel. Powtarzam: to menel. On o tym wie, jego ojciec o tym wie, jego wujek też to wie - stwierdził Haye, który w końcu chce zawalczyć z Furym. W końcu, bo osiem lat temu ich konfrontacja nie doszła do skutku. Powodem były dwie kontuzje Haye'a.
David Haye to były mistrz świata w wadze cruiser organizacji WBA, WBC oraz WBO. Z sukcesami walczył on także w najcięższej kategorii, zdobywając pas WBA po pokonaniu Nikołaja Wałujewa. W zawodowej karierze stoczył 33 pojedynki, z których 29 zwyciężył.
Zobacz też:
Tomasz Adamek wraca. Dosadny komentarz Dariusza Michalczewskiego
Znamy termin kolejnej walki Krzysztofa Włodarczyka. "Diablo" się wygadał