Pojedynek "Górala" ma się odbyć jesienią tego roku. W sumie Adamek, który wraca po dłuższej przerwie, chce stoczyć dwa zawodowe starcia. Jego plany w rozmowie z nami w dosadnych słowach komentuje jeden z najwybitniejszych zawodników w historii zawodowego boksu, były mistrz świata federacji WBO, WBA, IBF w kategorii półciężkiej oraz WBO w kategorii junior ciężkiej.
Artur Mazur, WP SportoweFakty: To już przesądzone. Tomasz Adamek jesienią wraca do ringu. Jak pan zareagował na tę wiadomość?
Dariusz Michalczewski, były mistrz świata: To trochę przykre, bo te ostatnie walki Tomka, szczególnie ta z Jarrellem Millerem, nie były do końca fajne. I fakt, że Amerykanin został złapany na dopingu, wiele nie zmienia. Wydaje mi się, że Tomek zwyczajnie potrzebuje kasy. No bo jaki może być powód tego powrotu? Nie ma innej odpowiedzi. Nikt mi nie powie, że on nagle chce zbudować formę życia i zaboksować na swoim najwyższym poziomie, bo mu się chce, bo odczuł taką potrzebę. Ile on ma lat?
44.
No to o czym my rozmawiamy? Nie ma o czym gadać. Szkoda mi tego chłopaka. Szkoda, że musi jeszcze boksować i to po tak długiej przerwie.
Ostatni pojedynek "Górala" odbył się w październiku 2018 roku.
Widocznie zabrakło "siana". Ale Tomek nie jest wyjątkiem. Wielu pięściarzy zmaga się z takim problemem. Chyba nie ma w Polsce zawodnika, który by się dobrze ustawił po karierze. Ja doskonale wiem, ile trzeba wygrać, ile zarobić, ile zainwestować, żeby później żyć na godnym poziomie. Są też badania na ten temat.
Ostatnio wrócił też Paweł Kołodziej.
I to tylko jest potwierdzeniem tego, o czym mówię. Każdy sportowiec ma dwa lata na to, żeby po karierze znaleźć nowy sposób na życie. Jeśli tego nie zrobi, zwyczajnie plajtuje. Zdecydowana większość sportowców na świecie ma problemy finansowe po zakończeniu kariery. Wielu zostaje bankrutami: piłkarze, koszykarze NBA, najwięksi pięściarze. Niestety, taka jest rzeczywistość.
Czy sportowo Tomasz Adamek może nam coś jeszcze zaoferować?
Nie! Nie ma takiej możliwości. W takim wieku nie da się oszukać czasu. Nie zapominajmy też, że Tomek stoczył w swojej karierze kilka takich prawdziwych wojen. To wszystko musiało się odbić na jego zdrowiu. Proszę państwa, to jest boks. Nie da się boksować hobbystycznie. Pokazowo to mogą sobie występować piłkarze, tenisiści, siatkarze, nawet zapaśnicy. Boks jest inny, bo ciosy pozostawiają trwały ślad. To jest trudny sport i nie da się go uprawiać na pół gwizdka.
Z jednej strony wiele osób krytykuje powrót Adamka, ale inni podkreślają, że ten 44-letni Adamek wciąż "pozamiatałby" czołówkę wagi ciężkiej w Polsce.
Niby tak, ale to wciąż jest odgrzewanie kotleta. Nie zapominajmy, że czas biegnie nieubłaganie. W boksie trzeba mieć refleks, który traci się z wiekiem. Wytrzymałość na ciosy też spada. Ludzie, przecież to nie jest ten sam Adamek co nawet trzy lata temu!
Mam wrażenie, że ten powrót jest też podyktowany specyficzną sytuacją w polskich sportach walki. Hale wyprzedają organizacje, gdzie ten sport jest raczej na drugim planie. Dlatego ktoś chce odkurzyć tych dawnych mistrzów.
No bo dziś liczy się show. Trzeba się powydurniać, zrobić z siebie głupka. Im większy wariat, tym lepiej. Przecież to jest żenada, która ze sportem nie ma wiele wspólnego. Tego się nie ogląda dla sportu, a dla rozrywki. I ja doceniam to, że ktoś miał sposób na biznes, który przynosi mu dochody. Jest zapotrzebowanie na dany produkt, ktoś go ładnie pakuje i po prostu sprzedaje. Czysta ekonomia, dlatego nie chcę tego jakoś szczególnie krytykować i iść pod prąd. Takie czasy. A teraz wróćmy do Tomka. Ma 44 lata, 3 lata nie boksował, pewnego poziomu sportowego już nie przeskoczy, wariata też z siebie nie zrobi, bo to raczej nie w jego stylu. Nie wierzę, że on wykręci jakieś niesamowite wyniki oglądalności. Nie oszukujmy się, trudno to będzie sprzedać.
Czytaj także: Adamek zawalczy z Wawrzykiem? Borek opowiada o współpracy z Polsatem