(współwłaściciel federacji KSW), a której nigdy Marcin nie zdementował jednoznacznie. Martin Lewandowski, usiłował w mało sportowym duchu przekonać fanów, iż przedsięwzięcie Marcina nie ma szans na realizację. Dyskredytował promotora Narodowej Gali Boksu, przypominając o historii. Odniosłem wrażenie, iż próbuje stworzyć w moich oczach wizerunek Marcina, z którym nie powinienem się identyfikować. Z którym utożsamianie się jest wstydem. Iż mogę wziąć udział w projekcie, którego finału będę musiał się wstydzić. Nie przekonał mnie... Jak można zawierzyć człowiekowi, który wypowiada takie słowa w sytuacji, kiedy nachodzący sukces drugiego człowieka, będzie stanowił o zmianie układu sił na szachownicy. Realizacja gali Marcina sprawi, iż "Największa federacja w Europie związana ze sportami walki" jak to panowie z KSW lubią być określani, czy też "druga na świecie" co w mojej ocenie jest czystym przejawem megalomanii i stanowi o błędnej ocenie sytuacji, zastąpi obecnego lidera. Ponadto wczorajszy sukces gali DSF w połączeniu z kierunkiem rozwoju, ilością gal i przede wszystkim sportowym duchem, plasuje tą organizację na nowym poziomie. Globalny zasięg ACB, karty walk i widowisko sportowe bronią się same. Gdzie zatem uplasuje się KSW po sukcesie Narodowej Gali Boksu, dla której kolejnym krokiem może być już tylko wynajęcie większego stadionu i ściągnięcie nazwisk z samego szczytu? Co zatem kierowało Martinem, kiedy usiłował nowego gracza wyeliminować w najtrudniejszym dla rozwoju projektu momencie? W mojej ocenie była to świadomość nadchodzących zmian. Zmian, które są konsekwencją popełnionych błędów... W dużej mierze wizerunkowych...