Po znokautowaniu Joeya Abella na gali w Częstochowie Tomasz Adamek był w doskonałym humorze. Podkreślił, że jeśli nadal będzie mu dopisywać zdrowie, to może stoczyć jeszcze kilka walk. Oczywiście, o ile wyrazi na to zgodę jego małżonka Dorota.
To był popis "Górala" na gali Polsat Boxing Night: Noc Zemsty. Po jego ciosach Abell aż pięciokrotnie lądował na deskach. W siódmej rundzie sędzia zakończył pojedynek.
- Nie zawiodłem. Abell był przygotowany, nie przyjechał tylko po wypłatę. Mocno bijący, ale miałem swoje atuty, czyli "speed". Wygrałem bez problemów. Poczułem, że jednak kopie, ma czym uderzyć, ale mnie szybkiego ciężko trafić czysto, by położyć na dechy - mówił Adamek.
Wszystkich najbardziej interesowały jego plany. Czy po 53. zwycięstwie w karierze Adamek nadal zamierza boksować? - Najpierw muszę wrócić do domu. Trzeba z żoną siąść i porozmawiać. Może Borek (Mateusz, promotor - przyp. red.) będzie musiał przyjechać do New Jersey i negocjacje przeprowadzić. A negocjacje są ciężkie. Powiem wam: ciężko jest z moją babą dyskutować! - śmiał się "Góral".
- Myślę, że jak się urodzi coś dużego, zawsze będzie pokusa wracać. Jestem zdrowy. Jeżeli są moje atuty, to mogę jeszcze kilka walk stoczyć. Niebawem Mateusz poogarnia i będziemy negocjować - dodał.