"Najbardziej fałszywy i zakłamany facet". Borek nie gryzie się w język

Andrzej Grajewski uważa, że Mateusz Borek jest winny skandalu, który miał miejsce po walce Damiana Wrzesińskiego z Artjomsem Ramlavsem na gali MB Boxing Night 14. Dziennikarz, a zarazem organizator tego wydarzenia zdążył już mu odpowiedzieć.

Mateusz Domański
Mateusz Domański
Andrzej Grajewski, Mateusz Borek Getty Images / Agencja Gazeta / Andrzej Grajewski, Mateusz Borek
W walce wieczoru podczas MB Boxing Night zmierzyli się Damian Wrzesiński oraz Artjom Ramlavs. Rywalizowali oni o pas IBO Continental w wadze superpiórkowej. Początkowo sędziowie przyznali triumf reprezentantowi Łotwy.

Potem jednak raz jeszcze przeliczyli głosy i okazało się, że doszło do pomyłki supervisora IBO, a właściwy werdykt to triumf Polaka. Po weryfikacji wyniku Ramlavs nie chciał oddać pasa. To rozjuszyło promotora Wrzesińskiego. Mariusz Grabowski postanowił wyrwać pas Łotyszowi.

Do tego zdarzenia Mateusz Borek odnosił się podczas rozmowy z WP SportoweFakty. - Nie pozwolę, żeby w wyniku błędu pracownika IBO ktoś nazywał mnie oszustem - mówił (czytaj tutaj >>>).

ZOBACZ WIDEO: To dlatego Mateusz Gamrot przegrał walkę z Beneilem Dariushem. Jan Błachowicz wskazał trzy klucze

Swoją opinię na temat skandalu wyraził Andrzej Grajewski, były właściciel Widzewa Łódź i eksmenedżer Dariusza Michalczewskiego. Uważa on, że wszystkiemu winny jest właśnie Borek.

- Pan Borek, który ciągnie pięć srok za ogon i zaczyna wszystko robić źle. Wszystko robić źle, bo począwszy od komentowania w telewizji, skończywszy na tych galach. Nic mu nie wychodzi. Mówi, że on sobie nie życzy takich walk, że to jest skandal. Tylko panie Mateuszu, kto tych zawodników wziął i zakontraktował? No przecież to byłeś ty chłopie, tak? Kto narozrabiał po werdykcie z Wrzesińskim. To byłeś ty - powiedział Grajewski w rozmowie na kanale "Futbolownia".

Nawiązał też do zachowania Grabowskiego. - A największy skandal, że jego kompan Grabowski, na siłę zabiera zawodnikowi, który czuje się moralnym zwycięzcą ten pas. Kochani, tak nie można. To od razu zróbmy sobie gdzieś na ulicy, postawmy ring i wtedy, kto będzie mocniejszy, ten wychodzi i będziemy się tam bili - spostrzegł.

Część wypowiedzi skierował do Marka Szkolnikowskiego, szefa redakcji sportowej TVP. - Teraz pytam się pana Szkolnikowskiego, czy pan widział to? Może pan powiedzieć, że będzie kontynuował pokazywanie takiej gali, jak ta? Na pewno ani polska telewizja, ani kibice na to nie zasłużyli - ocenił Grajewski.

- Jeżeli ci panowie czegoś nie umieją robić, to niech się nauczą, zrobią sobie ze dwa lata przerwy i potem wrócą, może zrobią coś lepiej. Bo to myśmy widzieli w sobotę, to był wielki skandal. Oczywiście gazety różnie to interpretują, ja mam na ten temat swoje zdanie. Robiłem ponad 30 walk o mistrzostwo świata wagi ciężkiej i półciężkiej i to na wielkich galach i wiem, o czym mówię - podsumował.

Na jego mocne słowa zareagował już Mateusz Borek. "Najbardziej fałszywy i zakłamany facet, jakiego poznałem. Jeszcze 2 lata bylem jego kumplem i był moim fanem. Najeżdżał na wszystkich promotorów, dyrektorów tv, komentatorów i trenerów. Generalnie chodzący kompleks. Szkoda czasu" - napisał na Twitterze.


Zobacz także:
Krajobraz po skandalu. Mateusz Borek jest zażenowany, zapowiedział konkretne kroki
Dziennikarka TVP skradła show. "Fajne wdzianko"


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×