Jai Opetaia obronił pasy IBF i The Ring w wadze junior ciężkiej, kończąc pojedynek w 8. rundzie. Potężny lewy sierpowy posłał Huseyina Cinkarę na deski. Niemiec tureckiego pochodzenia stracił przytomność po uderzeniu głową o matę.
Po nokaucie 40-latek długo leżał oszołomiony, później wstał z pomocą swojej ekipy. Z ringu trafił do szpitala, gdzie - jak przekazał cutman Markus Schwer - badania wykazały złamanie kręgu szyjnego oraz ciężkie wstrząśnienie mózgu. Mogło być jednak dużo gorzej.
ZOBACZ WIDEO: Tomasiak radzi sobie z presją? Kot nie ma wątpliwości
Lekarze początkowo brali pod uwagę, że bokser może zostać sparaliżowany. Na szczęście uda się tego uniknąć, a bokser ma wrócić do pełnej sprawności.
Menedżer zawodnika, Alexander Metzger potwierdził, że w ciągu dwóch-trzech dni może opuścić szpital. Operacja nie jest planowana, a Cinkara będzie nosił kołnierz ortopedyczny. Jeśli stan zdrowia na to pozwoli, wylot do Niemiec możliwy jest w piątek.
Starcie miało wysoką intensywność. Cinkara, zwany "Huraganem", rozbił u Opetaii kość twarzy. Mimo zwycięstwa mistrz był krytyczny wobec siebie: - Walczyłem do bani, szczerze mówiąc. Zdarzają się takie wieczory. Popełniłem wiele błędów i jestem wkurzony, ale mamy wygraną i patrzymy do przodu - powiedział po walce.
Opetaia legitymuje się bilansem 29-0, w tym 23 wygrane przez nokaut. Cinkara poniósł pierwszą porażkę w zawodowej karierze.