Zginął z rąk mafii. Powód był prozaiczny

Jednym z najbardziej obiecujących bokserów połowy lat 90. był Siergiej Koboziew. Rosyjski zawodnik nie zdążył jednak pokazać pełni swoich możliwości. Zaginął bowiem tuż po jedynej przegranej walce.

niewyjasnione-zaginiecia.pl
niewyjasnione-zaginiecia.pl
Siergiej Koboziew Getty Images / Jack Smith/NY Daily News Archive / Na zdjęciu: Siergiej Koboziew
Mimo wysiłków śledczych długo nie było wiadomo, co mu się przytrafiło. Po kilku latach udało się odkryć tragiczną prawdę.

Siergiej Koboziew urodził się w 1964 roku w mieście Kostroma (wówczas ZSRR, obecnie Rosja). Ścieżka zawodowa mężczyzny była dość kręta. Koboziew ukończył chemię na Uniwersytecie w Moskwie. Potem rozpoczął służbę w armii sowieckiej. Po kilku latach odszedł jednak z wojska w randze kapitana. Postawił wszystko na jedną kartę, ponieważ marzył o karierze boksera zawodowego.

Po szóstej wygranej walce Koboziew został mistrzem Związku Radzieckiego w wadze junior ciężkiej. Był też członkiem reprezentacji narodowej na Olimpiadzie w Seulu w 1988 roku. Dwa lata później za namową jednego z promotorów pięściarz przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych. Miał tam walczyć z najlepszymi zawodnikami na świecie. W ojczyźnie zostawił żonę oraz małe dziecko. Nigdy nie wrócił do rodziny ani nie sprowadził ich do USA.

Rosjanin stawał w ringu jako zawodowiec 23 razy i przegrał tylko raz. Walka ta miała miejsce 24 października 1995 roku. Przeciwnikiem Rosjanina był Marcelo Fabiáno Domínguez, który po zwycięstwie został mistrzem świata WBC.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podnosiła sztangę i nagle upadła. Przerażające wideo
Tajemnicze zaginięcie Koboziewa

Koboziew zniknął 8 listopada, czyli dwa tygodnie po przegranej potyczce. Zaginięcie wkrótce zgłosiła dziewczyna sportowca, Lina Cherskikh. Para mieszkała wspólnie razem z synem kobiety. Śledczy prowadzący sprawę ustalili, że bokser był po raz ostatni widziany, gdy wychodził od mechanika samochodowego. Odebrał stamtąd samochód, który wcześniej oddał do naprawy.

Po kilku dniach odkryto Chevroleta Blazera, który należał do Koboziewa. Pojazd był zamknięty i stał na parkingu obok restauracji, w której jadał czasem Rosjanin. Śledczy przepytali personel oraz klientów lokalu, ale nikt nie przypominał sobie, by widział boksera w dniu zaginięcia lub później. W pobliżu nie odkryto też żadnych poszlak, które pomogłyby rozwiązać zagadkę.

Policyjni detektywi sprawdzili też konto bankowe pięściarza. Nie odnotowano żadnych nowych transakcji i stan konta wynosił nadal 12 000 dolarów. Śledczy brali pod uwagę możliwość uprowadzenia boksera dla okupu. Nikt jednak nie zgłosił się z takim żądaniem. Jeżeli mężczyzna padł ofiarą przestępstwa, to ze względu na warunki fizyczne i bokserskie umiejętności, można było założyć, że sprawców było przynajmniej kilku.

Bijatyka w restauracji

Zgłosili się świadkowie, którzy przytoczyli wydarzenie mające miejsce kilka dni przed zniknięciem Koboziewa. W restauracji na nowojorskim Brooklynie doszło do bójki. Jeden z klientów zaatakował muzyka tam występującego i złamał mu nos. Siergiej dorabiał sobie w przerwach między walkami jako ochroniarz w tym lokalu. Tego dnia był w pracy i zainterweniował. Próbował uspokoić agresora, ale ten zaczął wyzywać boksera. Ponownie rozpoczęła się bijatyka. Jak nietrudno zgadnąć, awanturnik został pokonany i opuścił restaurację.

Był to ciekawy trop, ale śledczym nie udało się ustalić tożsamości osoby, która spowodowała awanturę. Niestety nie pojawiły się też inne poszlaki. Policja oraz bliscy nadal nie wiedzieli więc, co stało się z bokserem. Nieoczekiwany przełom nastąpił w marcu 1999 roku, czyli ponad trzy lata po zaginięciu. Sensacyjne informacje przekazało wówczas FBI.

Odnalezienie zwłok boksera

Okazało się, że agenci Federalnego Biura Śledczego natrafili na zwłoki Koboziewa na terenie posiadłości należącej do Aleksandra Spitczenki w Livingston (stan New Jersey, USA). Mężczyzna był jednym z najbardziej poszukiwanych wówczas członków rosyjskiej mafii. Nie budziło wątpliwości, że gangster miał coś wspólnego ze śmiercią pięściarza. Próbowano więc odkryć motyw i szczegóły zbrodni.

FBI ustaliło, że powód zabójstwa był prozaiczny. Chodziło o wspomniany incydent, który miał miejsce na krótko przed zbrodnią. Okazało się, że krewkim gościem restauracji był Alexander Nosov, który również należał do rosyjskiej mafii.

Jak wyglądały ostatnie chwile Koboziewa?

Pech chciał, że kilka dni po awanturze Nosov trafił przypadkiem na boksera raz jeszcze. Do spotkania doszło u mechanika samochodowego. Gangsterowi towarzyszyli inni członkowie organizacji przestępczej: Vasiliy Ermichine oraz Natan Gozman. Nosov miał strzelić bokserowi w plecy. Rannego Koboziewa przestępcy zapakowali do swojego samochodu i skierowali się w stronę domu Spitczenki.

Pięściarz błagał o życie, ale rosyjscy mafiozi byli bezwzględni. Gdy dojechali na miejsce, Ermichine skręcił sportowcowi kark. Potem mężczyźni wykopali płytki dół, w którym umieścili zwłoki. Taką historię przedstawił sam Spitczenka, który postanowił współpracować z organami ścigania. Twierdził też, że on sam nie brał udziału w zbrodni.

Tym samym śmierć boksera była najpewniej następstwem urażonej dumy rosyjskiego gangstera. Sprawia to, że ta tragiczna historia wydaje się jeszcze bardziej smutna ze względu na bezsensowność tej zbrodni.

Czytaj także:
Zaskakujący zapis w pamiętniku prezydenta Joe Bidena. "To mnie uratowało"
Gwiazdor spotyka się z piękną dziennikarką. Jedna rzecz przykuwa uwagę

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×