Gdy tylko rozpoczęła się wojna, Ołeksandr Usyk rzucił wszystko i wrócił bronić ojczyzny po tym, jak 24 lutego 2022 Władimir Putin wydał rozkaz ataku w Ukrainę.
Tak postawa nie spodobała się wszystkim, wśród nich znalazły się m.in. prorosyjskie władze Krymu, skąd pochodzi bokser.
Natychmiast wdrożyli w życie plan, żeby odebrać pięściarzowi order "Za wierność obowiązkom", który jest przyznawany urodzonym na Krymie znanym osobistościom.
Teraz Usyk zmaga się z czymś zupełnie innym. Mowa o hejcie w mediach społecznościowych. - Jestem nazistą, banderowcem, zdrajcą - przyznał w rozmowie z kanałem YouTube "Kyiv Cake".
Dokładnie tak zwracają się do niego Rosjanie. - Jest taki ogień, że nie trzeba rzucać drewna na opał. Nie ma drewna na opał, nie ma węgla, ale wciąż płonie i płonie - zobrazował sytuację.
Jak zachowuje się wobec takich wiadomości? Po prostu nie reaguje, co nie oznacza jednak, że nie jest aktywny w sieci. - Nie odpowiadam na to. Rozmawiam z moimi obserwatorami, ale głównie o sporcie - wyjaśnił.
- Mam swoją ścieżkę i nią podążam. Bez względu na to, jak trudne jest - przyznał. - Nie jestem złośliwą osobą, staram się szybko zapomnieć o brudach.
Trzeba przypomnieć, że historia Usyka jest skomplikowana. Pochodzi z Krymu i tam też ma rodzinę. Po 2014 roku i aneksji przez Rosjan nadal jeździł tam w odwiedziny. Gdy jednak po rozpoczęciu wojny twardo stanął po stronie Ukrainy, rozwścieczył Rosjan...
Zobacz także:
Prawie 2 miliardy złotych do wygrania! Trwają rozmowy ws. epickiego turnieju
Decyzja zapadła. Wiemy, co z przyszłością Materli w KSW
ZOBACZ WIDEO: Szczery Igor Michaliszyn: "Moje kopnięcia sieją spustoszenie"