Mistrz olimpijski: Poważna choroba uratowała mi życie

Newspix / Tomasz Markowski / Na zdjęciu: Marian Kasprzyk
Newspix / Tomasz Markowski / Na zdjęciu: Marian Kasprzyk

- Do dziś dziękuję Bogu za chorobę. To ona otworzyła mi oczy - mówi mistrz olimpijski z 1964 roku w boksie, Marian Kasprzyk. - Zaczepiło mnie trzech gości. Powaliłem ich, ale okazało się, że to funkcjonariusze w cywilu. Skończyło się więzieniem.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Czym się pan obecnie zajmuje?[/b]

Marian Kasprzyk (złoty medalista igrzysk olimpijskich w boksie): Właśnie przygotowuję różańce olimpijskie dla sportowców. Nigdzie się nie reklamowałem, ale po środowisku dość szybko rozniosła się wieść i praktycznie co chwilę dostaję prośby od kolejnych sportowców. Ostatnio 20, czy 30 różańców wysłałem zapaśnikom z Rzeszowa.

To pana sposób na akcję ewangelizacyjną?

Nie, bo za często słyszę, że mi odbiło, że próbuję namawiać ludzi na Boga. Uznałem, że to nie ma sensu, a różańce wysyłam tylko tym, którzy o to poproszą. Podobnie z rozmowami o Bogu. Jestem głęboko wierzący, więc opowiadam jedynie o tym, ile daje mi wiara w codziennym życiu. Tym, którzy się śmieją, odpowiadam, by poczekali, aż sami dostaną po dupie od życia. Dzisiaj nie wyobrażam sobie dnia bez czterokrotnego odmówienia różańca i mszy świętej.

ZOBACZ WIDEO: Oto kolejny rywal Artura Szpilki? Dyrektor KSW rzuca nazwisko

Kiedy zaszła w panu tak duża zmiana?

W 1992 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór. Poszedłem na zwykłą wizytę lekarską, a niedługo później dowiedziałem się, że choroba jest na tyle zaawansowana, że trzeba będzie usunąć żołądek, śledzionę i przełyk. Żegnałem się z życiem, choć śmierci się nie bałem. Właśnie wtedy po latach poszedłem do spowiedzi. Zawsze uważałem się za wierzącego, ale miałem 15-letnią przerwę od kościoła. Dzisiaj uważam, że ta choroba to najlepsze, co mogło mi się zdarzyć.

To dość zaskakująca ocena.

To prawda, ale tylko dzięki temu zostałem uratowany i jako 84-latek wciąż cieszę się życiem. Po chorobie całkowicie odrzuciłem alkohol i zmieniłem swoje życie. Choć wcześniej nic nie pomagało, to dzięki modlitwie alkohol z dnia na dzień przestał mi smakować. Do dziś nie jestem w stanie przełknąć choćby kropli. Dzięki temu byłem lepiej przygotowany na kolejne trudne doświadczenia.

Ma pan na myśli chorobę żony?

Chwilę po mojej operacji na stwardnienie rozsiane zachorowała moja żona, Krysia. Choroba postępowała bardzo szybko i sprawiła, że była zdana na moją pomoc. Szybko przestała chodzić, a później nie mogła nawet mówić. Przez kilka lat zajmowałem się nią 24 godziny na dobę. To było naprawdę trudne doświadczenie, stan był tak zły, że jedzenie trzeba było mielić, by zdołała je przełknąć. Myślę, że bez silnej wiary nie poradziłbym sobie z tym wszystkim.

W czasach kariery bokserskiej nie był pan jednak święty, a przez udział w bójce mógł pan zakończyć karierę.

Proszę mi uwierzyć, że ja na ulicy biłem się tylko trzy razy w życiu. Pech chciał, że dwa razy lądowałem za to za kratkami. Miałem pecha, bo jestem niski, a przez to ludzie nie czuli przede mną respektu. Czasami kończyło się to dla nich nieprzyjemnymi niespodziankami.

Za bójkę po igrzyskach w Rzymie blisko rok spędził pan w więzieniu. Początkowo zdyskwalifikowano pana także dożywotnio w reprezentacji Polski.

Podczas imprezy zaczepiło mnie trzech gości i koniecznie chcieli się bić. Powaliłem ich wszystkich, a dopiero następnego dnia okazało się, że to byli funkcjonariusze milicji po cywilnemu. Większość towarzystwa w więzieniu nie szukała problemów, ale w celi był także jeden kapuś, który przez cały czas szukał zaczepki. Wiedziałem, że nie mogę dać się sprowokować, bo to wydłuży mi wyrok. Dopiero po kilku miesiącach do współwięźniów dotarła wiadomość, że jestem brązowym medalistą olimpijskim z Rzymu.

Nie chwalił się pan po osadzeniu swoimi osiągnięciami?

Postanowiłem, że nie chcę się wyróżniać, a takie informacje mogły prowokować współwięźniów. Ostatecznie informacja jednak mi pomogła, bo do końca wyroku miałem spokój. W więzieniu codziennie zajmowałem się wydawaniem posiłków, więc miałem co robić.

Wcześniej miał pan podobną sytuację, ale wtedy sprawa rozeszła się po kościach.

To była próba wyłudzenia pieniędzy. Człowiek najpierw mnie sprowokował, a potem chciał pieniędzy. Byłem mu nawet gotowy zapłacić, byle mieć już spokój. On jednak ciągle podwyższał stawkę. Wycofałem się i 18 dni spędziłem w areszcie. Później jeszcze kilkukrotnie miałem wrażenie, że ludzie myślą, że zaczepienie mnie to dobry sposób na zarobek. Więcej się już jednak nie dałem.

Do sportu nie miałby pan szans wrócić, gdyby nie decyzja legendarnego trenera Feliksa Stamma. Trudno było go przekonać do dania panu drugiej szansy?

Pan trener był bardzo surowy i stanowczy, ale miał tę zaletę, że swoich podopiecznych traktował po ojcowsku. W naszej grupie nie było chyba nikogo, kto choćby raz nie usłyszał "pakuj się i jedź do domu". To był jego sposób na utrzymanie dyscypliny. Trochę się nie dziwię, bo na zgrupowaniach było nas zwykle 40-50, a trochę głupich pomysłów chodziło nam po głowie.

Mógł pan liczyć na gwiazdorskie traktowanie?

Nic takiego nie było i nawet po medalach trener nie dawał odczuć, że kogoś faworyzuje. To była chyba jego największa zaleta. Pamiętam, jak kiedyś do domu został odesłany Zbigniew Pietrzykowski. Po przyjeździe na zgrupowanie trener dał mu zjeść obiad, a później zaprosił na rozmowę. Nie spodobało mu się, że Zbyszek się spóźnił i oznajmił mu, że nie ma sensu, by się rozpakowywał, bo właśnie wraca do domu. Taki właśnie był Feliks Stamm.

Jak potraktował pana po wyjściu z więzienia?

Po prostu dał mi szansę powrotu do normalnych treningów, a potem sam zabiegał o zdjęcie mojej dyskwalifikacji. Na końcu to właśnie on zdecydował, że pojadę na igrzyska kosztem Leszka Drogosza. Ogólnie w przedolimpijskiej rywalizacji miałem szczęście, bo cztery lata wcześniej Stamm zabrał mnie do Rzymu, a w Polsce zostawił Jurka Kuleja. Zaufanie od trenera się opłaciło, bo w Rzymie zdobyłem brąz, a w Tokio wygrałem, choć w finale walczyłem ze złamanym kciukiem.

Pamięta pan swój najgorszy moment w karierze?

Przegrana walka podczas igrzysk w Meksyku w 1968 r. Byłem wtedy w życiowej formie i czułem się bardzo pewnie. Okazało się, że nawet za pewnie. Trafiłem na Amerykanina, którego w normalnych warunkach pokonałbym bez żadnych problemów. Walka mi jednak nie wyszła i zakończyłem udział w igrzyskach na pierwszej rundzie. To był dla mnie dramat.

Choć na tym skończyła się pana międzynarodowa kariera, to potem jeszcze przez blisko 10 lat boksował pan w polskiej lidze.

Robiłem to tylko dlatego, że zostałem zmuszony przez klub do kontynuowania kariery. Trenowałem i biłem się w ringu, ale nie miałem już takiej pasji do sportu. Nie miałem już żadnych ambicji i tak naprawdę nie chciałem już tego robić. Grożono mi jednak odebraniem mieszkania.

To prawda, że na początku kariery stawką za pana transfer były garnitury?

Karierę zaczynałem w Ziębicach, gdzie treningi bokserskie łączyłem z graniem w piłkę nożną. Codziennie miałem dwa treningi, bo nie potrafiłem się zdecydować na jedną dyscyplinę. Tak wyglądało moje życie przez kilka ładnych lat. Zresztą muszę powiedzieć, że zapowiadałem się na całkiem dobrego piłkarza. Byłem szybki, zwinny i miałem mocne uderzenie.

Co sprawiło, że postawił pan na boks?

Mój talent dostrzegły władze klubu z Bielska-Białej. Zostałem zaproszony na sparing z niemiecką drużyną i pokonałem znanego pięściarza z tego kraju. Działacze z Ziębic zgodzili się na transfer pod warunkiem dostarczenia im białych garniturów. Transakcja doszła do skutku, a najbardziej poszkodowany był krawiec, bo choć uszył garnitury, to pieniędzy za swoją pracę nigdy nie otrzymał.

W polskim boksie widział pan praktycznie wszystko. Kto pana zdaniem jest najlepszym bokserem w historii?

Wybierałbym pomiędzy Zygmuntem Chychłą a Zbigniewem Pietrzykowskim. Nigdy wcześniej, ani później nie widziałem tak znakomitych pięściarzy. W dzisiejszym boksie jest za mało myślenia, czasem coś oglądam, ale nie emocjonuje się tym. Jeśli miałbym wyróżnić bokserów z późniejszego okresu, to postawiłbym na Dariusza Michalczewskiego i Andrzeja Gołotę. Obecnie nie widzę nikogo z wielkim potencjałem.

Rozmawiał Mateusz Puka, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Messi zaczyna nową misję. "Wyprzeda wszystkie miejsca"
Legenda wprost o Świątek

Komentarze (4)
avatar
ando
14.06.2023
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Z żadnej wiary nie należy drwić z żadnego wierzącego również . Sęk w tym aby wszystkie wiary skutecznie odczepić od polityki . Światopoglądy to sprawa osobista , prywatna . Ale państwo musi być Czytaj całość
avatar
zet22
14.06.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Życie jest piękne. Trzeba tylko brać odpowiednie leki.......... 
avatar
PiekoP
14.06.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Świetny i mądry człowiek powodzenia 
avatar
głupiiglupszy
14.06.2023
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
ty jednak gościu mocno dostałeś po głowie!!! 
Zgłoś nielegalne treści

Cenimy Twoją prywatność

Kliknij "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU", aby wyrazić zgodę na korzystanie w Internecie z technologii automatycznego gromadzenia i wykorzystywania danych oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez Wirtualną Polskę, Zaufanych Partnerów IAB (876 partnerów) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów (403 partnerów) a także udostępnienie przez nas ww. Zaufanym Partnerom przypisanych Ci identyfikatorów w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej. Możesz również podjąć decyzję w sprawie udzielenia zgody w ramach ustawień zaawansowanych.


Na podstawie udzielonej przez Ciebie zgody Wirtualna Polska, Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy będą przetwarzać Twoje dane osobowe zbierane w Internecie (m.in. na serwisach partnerów e-commerce), w tym za pośrednictwem formularzy, takie jak: adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń i identyfikatory plików cookies oraz inne przypisane Ci identyfikatory i informacje o Twojej aktywności w Internecie. Dane te będą przetwarzane w celu: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostępu do nich, wykorzystywania ograniczonych danych do wyboru reklam, tworzenia profili związanych z personalizacją reklam, wykorzystania profili do wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profili z myślą o personalizacji treści, wykorzystywania profili w doborze spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, poznawaniu odbiorców dzięki statystyce lub kombinacji danych z różnych źródeł, opracowywania i ulepszania usług, wykorzystywania ograniczonych danych do wyboru treści.


W ramach funkcji i funkcji specjalnych Wirtualna Polska może podejmować następujące działania:

  1. Dopasowanie i łączenie danych z innych źródeł
  2. Łączenie różnych urządzeń
  3. Identyfikacja urządzeń na podstawie informacji przesyłanych automatycznie
  4. Aktywne skanowanie charakterystyki urządzenia do celów identyfikacji

Cele przetwarzania Twoich danych przez Zaufanych Partnerów IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów są następujące:

  1. Przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich
  2. Wykorzystywanie ograniczonych danych do wyboru reklam
  3. Tworzenie profili w celu spersonalizowanych reklam
  4. Wykorzystanie profili do wyboru spersonalizowanych reklam
  5. Tworzenie profili w celu personalizacji treści
  6. Wykorzystywanie profili w celu doboru spersonalizowanych treści
  7. Pomiar efektywności reklam
  8. Pomiar efektywności treści
  9. Rozumienie odbiorców dzięki statystyce lub kombinacji danych z różnych źródeł
  10. Rozwój i ulepszanie usług
  11. Wykorzystywanie ograniczonych danych do wyboru treści
  12. Zapewnienie bezpieczeństwa, zapobieganie oszustwom i naprawianie błędów
  13. Dostarczanie i prezentowanie reklam i treści
  14. Zapisanie decyzji dotyczących prywatności oraz informowanie o nich

W ramach funkcji i funkcji specjalnych nasi Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy mogą podejmować następujące działania:

  1. Dopasowanie i łączenie danych z innych źródeł
  2. Łączenie różnych urządzeń
  3. Identyfikacja urządzeń na podstawie informacji przesyłanych automatycznie
  4. Aktywne skanowanie charakterystyki urządzenia do celów identyfikacji

Dla podjęcia powyższych działań nasi Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy również potrzebują Twojej zgody, którą możesz udzielić poprzez kliknięcie w przycisk "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub podjąć decyzję w sprawie udzielenia zgody w ramach ustawień zaawansowanych.


Cele przetwarzania Twoich danych bez konieczności uzyskania Twojej zgody w oparciu o uzasadniony interes Wirtualnej Polski, Zaufanych Partnerów IAB oraz możliwość sprzeciwienia się takiemu przetwarzaniu znajdziesz w ustawieniach zaawansowanych.


Cele, cele specjalne, funkcje i funkcje specjalne przetwarzania szczegółowo opisujemy w ustawieniach zaawansowanych.


Serwisy partnerów e-commerce, z których możemy przetwarzać Twoje dane osobowe na podstawie udzielonej przez Ciebie zgody znajdziesz tutaj.


Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać wywołując ponownie okno z ustawieniami poprzez kliknięcie w link "Ustawienia prywatności" znajdujący się w stopce każdego serwisu.


Pamiętaj, że udzielając zgody Twoje dane będą mogły być przekazywane do naszych Zaufanych Partnerów z państw trzecich tj. z państw spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego.


Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, ograniczenia, przeniesienia przetwarzania danych, złożenia sprzeciwu, złożenia skargi do organu nadzorczego na zasadach określonych w polityce prywatności.


Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że pliki cookies będą umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. W celu zmiany ustawień prywatności możesz kliknąć w link Ustawienia zaawansowane lub "Ustawienia prywatności" znajdujący się w stopce każdego serwisu w ramach których będziesz mógł udzielić, odwołać zgodę lub w inny sposób zarządzać swoimi wyborami. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności.