W bokserskim świecie nie ma miejsca na słabość, a niedzielnej nocy Naoya Inoue (30-0, 27 KO) udowodnił, że najawięksi mistrzowie potrafią wstać z kolan. Mistrz świata czterech federacji w wadze superkoguciej przetrwał szokujący nokdaun i ostatecznie rozbił Ramona Cardenasa (26-2, 14 KO), kończąc pojedynek przez techniczny nokaut w ósmej rundzie. Pojedynek ten był jak film akcji, tylko że działo się to naprawdę.
To miał być kolejny pokaz siły Japończyka. Bukmacherzy nie dawali Cardenasowi większych szans, ale waleczny Amerykanin z San Antonio zszokował świat już w drugiej rundzie. Po jednej z akcji Inoue zostawił lukę w gardzie i wtedy Cardenas huknął lewym sierpowym, który idealnie trafił na szczękę mistrza. Inoue wylądował na macie. Trybuny zamarły. W Las Vegas zapanowała cisza, przerywana tylko krzykiem obozu Cardenasa. Czyżby nadchodziła jedna z największych sensacji ostatnich lat?
ZOBACZ WIDEO: Szef KSW wskazał powód porażki Pudzianowskiego. "Nie spodziewał się tak szybko zemsty"
Ale właśnie wtedy Inoue pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych bokserów bez podziału na kategorie wagowe. Szybko się pozbierał, uśmiechnął pod nosem, i wrócił do gry z nowym planem. Od trzeciej rundy stopniowo odzyskiwał kontrolę. Przestał szukać nokautu jednym ciosem i zaczął metodycznie rozbijać defensywę Cardenasa kombinacjami - prawy prosty, lewy sierp, podbródkowy. Tempo rosło z każdą minutą.
Cardenas dawał z siebie wszystko, ale Inoue to pięściarz z innego wymiaru. Z rundy na rundę jego ciosy były coraz celniejsze, a pretendent był coraz bardziej rozbijany. W piątej rundzie sędzia dwukrotnie musiał się przyglądać, czy walka nie powinna zostać przerwana. Ale Cardenas, choć chwiał się na nogach to dalej walczył.
W siódmej rundzie Inoue posłał Cardenasa na deski. Tym razem to Japończyk zamknął akcję potężnym prawym sierpowym po kombinacji. Cardenas wstał, ale było jasne, że to kwestia czasu. Ósma runda była formalnością. Seria ciosów Inoue, bez odpowiedzi, zakończyła pojedynek. Sędzia rzucił się między zawodników i zakończył ten niesamowity pojedynek.
Po walce Inoue potwierdził, że planuje przejście do wagi piórkowej jeszcze w tym roku. W grze jest walka z byłym mistrzem Murodżonem Achmadalijewem lub starcie z niepokonanym Nickiem Ballem. Szczegóły dotyczące przyszłych starć Japończyka poznamy w ciągu kilku następnych tygodni. Jednak jako, że Inoue rozpoczął współpracę z Turki Alsheikhem to możemy spodziewać się jedynie najmocniejszych rywali.