Tomasz Adamek przyznał, że nie stoczył dobrego pojedynku ze Stevem Cunninghamem, ale werdykt sędziowski był jego zdaniem sprawiedliwy. - Starałem się walczyć spokojnie i oszczędzać siły na kolejne rundy. Realizowałem własną taktykę na walkę, tj. wywieranie presji najprostszym sposobem oraz przyśpieszanie tempa w końcówce każdej rundy. Kilka razy pod koniec rundy udało mi się trafić mocniej Steve’a, ale gong nie pozwolił mi na ponowienie ataku - powiedział polski bokser.
- Wygrałem, ale nie tak, aby zadowolić fanów boksu i samego siebie. Wywołałem niedosyt u fanów boksu. Sędziowski werdykt tego wieczoru to przysłowiowa kula śnieżna, która tocząc się od USA do Polski wywołała wielką lawinę komentarzy zwłaszcza w internecie. Nadarzyła się okazja, aby dowalić Adamkowi - ocenił "Góral".
- W boksie zawodowym obowiązuje, bowiem niepisana zasada, że pretendent do pasa musi umieć więcej w ringu, od jego aktualnego posiadacza. Musi pokazać więc wolę walki i dać pokaz efektywnego boksu. Steve walczył dobrze, ale pokazał przede wszystkim efektowny taniec w ringu - zakończył Adamek.
Przypomnijmy. Po końcowym gongu można było wyczuć niepewność, Adamek nie zbudował sobie w ringu przewagi i jego zwycięstwo stało pod dużym znakiem zapytania. Początkowo ogłoszono remis, lecz po chwili decyzja została zmieniona na korzyść polskiego boksera (115:112, 113:115, 116:112).