Po ciężkim nokaucie Michał Soczyński został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Wybudzono go z niej po dwóch dniach. W rozmowie z Interią przyznał, że największe obawy już za nim, a pod kątem zdrowotnym już wszystko jest opanowane.
Ustąpiły wszelkie dolegliwości - typu ból głowy czy zawroty. - Pomogło to, że byłem wprowadzony w stan śpiączki. Nic nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Obudziłem się po dwóch dniach na OIOM-ie w szpitalu w Lublinie. Chcę podkreślić i podziękować za super opiekę, którą miałem. Można powiedzieć, że do wtorku 25 listopada byłem "wycięty" i niewiele pamiętam - zaznaczył pięściarz w rozmowie z Interią.
ZOBACZ WIDEO: Była Miss Polski nadal zachwyca. Właśnie odniosła sukces
Następnie ocenił, że walka mogłaby potoczyć się inaczej, gdyby nie "bomba", która naruszyła jego układ nerwowy. Na myśli miał cios z pierwszych sekund.
- Później to już bardziej było dobijanie mnie pełną siłą - ocenił w trakcie wywiadu dla Interii.
Co dalej z karierą Michała Soczyńskiego?
- Na razie numerem jeden jest moje zdrowie. Jeżeli dojdę do stuprocentowej sprawności pod tym względem i badania potwierdzą, że nie mam żadnego ubytku, to nawet nie będę się zastanawiał. W takiej sytuacji wracam, że tak powiem, z podwójną siłą. Jednak, jak mówię, o wszystkim zdecyduje mój stan zdrowia. Muszę to zrobić dla rodziny i moich dzieci, czyli tyle co narodzonego synka i 1,5-rocznej córki. Wystarczy, że w ringu jestem gotowy na wszystko. Więc zanim ponownie wejdę, muszę mieć pewność, że jestem w pełni sił - podkreślił polski pięściarz.