Pacquiao - Mayweather. Król jest jeden. "Walka stulecia" zdominowana przez Mayweathera

PAP/EPA
PAP/EPA

Floyd Mayweather Junior potwierdził, że jest najlepszym pięściarzem naszych czasów. "Piękniś" po dwunastu rundach wypunktował Manny'ego Pacquiao i zanotował największe zwycięstwo w karierze.

W tym artykule dowiesz się o:

Po minucie pierwszej rundy Mayweather (48-0, 26 KO) trafił kontrą z prawej ręki, a dzięki błyskawicznej pracy nóg trzymał Pacquiao (57-6-2, 38 KO) w bezpiecznym dystansie, odskakując przed każdą jego ripostą. W końcówce premierowego starcia dał się zagonić do narożnika, ale natychmiast sklinczował. Jasne było, że nie będzie dążył do ringowej wojny. 
[ad=rectangle]
"Money" boksował w swoim stylu, a więc ekonomicznie, paraliżując poczynania odwiecznego rywala. Filipińczyk za wszelką cenę próbował bić kombinacjami ciosów, stawiając na ilość zadawanych uderzeń, a nie ich precyzję. Dynamika poruszania się miała być może kluczowe znaczenia dla obrazu tego pojedynku.

Na taki moment czekał "Pac Man"! W czwartej rundzie zaskoczył długim lewym i obraz walki chwilowo zaczął się zmieniać. Mayweather znalazł się w głębokiej defensywie, chował się za podwójną gardą i przegrał wyraźnie tamto starcie, ale jak na wielkiego mistrza przystało, szybko wyciągnął wnioski.

W szóstej odsłonie Pacquiao ponownie postawił na furiacką ofensywę i ganiał po ringu Mayweathera. "Piękniś" oczywiście pokazywał, że nic mu nie jest, ale raz jeszcze znalazł się w odwrocie. Najbogatszy sportowiec świata chciał walczyć zrywami, szachując siłami. Pojedynek był czysty, pozbawiony brudnych zagrań, a sędzia Kenny Bayless nie musiał upominać bohaterów jednego z najgłośniejszych sportowych wydarzeń ostatnich lat.

Król defensywy tylko sporadycznie się mylił, a jego ciosy proste były chirurgicznie precyzyjne. Pacquiao momentami wyglądał jak jeździec bez głowy, miał wielkie chęci, niepoparte pomysłem. Im bardziej chciał, tym efekt był gorszy. Obiektywni obserwatorzy zdawali sobie sprawę, że ta droga nie poprowadzi "Pac Mana" do zwycięstwa. Kilka przebłysków nie wystarczyło na podbicie Las Vegas.

Mayweather jak rasowy szermierz kłuł Pacquiao i choć nie wyrządzał mu wielkiej krzywdy, to do samego końca kontrolował rezultat. Do ostatniego gongu nie stracił swoich największych atutów, był wzorowo przygotowany kondycyjnie i szybkościowo.

Tak jak kibice, wątpliwości nie mieli również sędziowie, punktując po dwunastu rundach 118-110, 116-112 i 116-112 na korzyść niepokonanego Floyda "Money" Mayweathera Juniora, który stał się tym samym czempionem WBC, WBA i WBO w kategorii półśredniej i bezapelacyjnym numerem jeden w światowym boksie. Wiele spekulowało się o ewentualnym rewanżu, ale teraz wiemy, że ze sportowego punktu widzenia drugie starcie nie ma sensu. Król jest jeden.

Fonfara: Mayweather zdeklasował Pacquiao

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: