- Dajcie mu poboksować i zarobić - apeluje do promotorów pięściarza.
Jeszcze w sierpniu Krzysztof Głowacki był nieznanym szerszej publiczności sportowcem. Sensacyjne zwycięstwo z Marco Huckiem i zdobycie tytułu mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej z dnia na dzień odmieniło jego życie. 29-letni Polak zyskał dużą popularność w Polsce i na świecie.
Promotor pięściarza Tomasz Babiloński stwierdził, że marzy o tym, aby Głowacki zunifikował pasy w wadze junior ciężkiej. W tej sytuacji musiałby wygrać walki z Grigorijem Drozdem (mistrz świata WBC), Denisem Lebiediewem (mistrz świata WBA) oraz Yoanem Hernandezem (mistrz świata IBF).
Zdaniem Jarosława Soroko Polak nie powinien jednak spieszyć się do walk z tak wymagającymi pięściarzami.
- Podam przykład Dariusza Michalczewskiego, który stoczył 50 walk zawodowych. Miał z 10 czy 12 super rywali, podczas gdy pozostali byli znacznie łatwiejsi. Wiadomo było, że Polak jest faworytem i odniesie zwycięstwo. Dzięki temu facet zarobił duże pieniądze. I cała ekipa przy nim zarobiła - argumentuje Soroko w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty.
- To samo dotyczy Głowackiego. Dopiero zdobył tytuł mistrza świata. Niech teraz utrzyma pas i kilka razy go obroni. Dajcie mu poboksować i dajcie satysfakcję kibicom. Nie mówię, żeby wystawiać go na walki z zawodnikami niższej klasy, ale po co od razu pchać go na najtrudniejszych rywali? Dajcie mu zarobić - przekonuje doświadczony trener boksu.
Głowacki przeszedł operację kontuzjowanej lewej ręki i obecnie odpoczywa od treningów. Do treningów powróci dopiero w listopadzie.
Jak poinformował niedawno trener Fiodor Łapin, pierwszą walkę w obronie tytułu mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej Głowacki stoczy najprawdopodobniej w lutym podczas gali w Stanach Zjednoczonych.[b]
[/b]