Mike Mollo pozostawał nieaktywny od czasu porażki z Arturem Szpilką w sierpniu 2013 roku. Do Legionowa przyleciał z rekordowo wysoką wagą (109,8 kg) i przez niemal wszystkich obserwatorów skazywany był na porażkę. Amerykanin zapowiadał szturm od pierwszego gongu i słowa dotrzymał. Choć brakowało mu szybkości, to zamknął Zimnocha w narożniku, zasypał kombinacją ciosów i trafił idealnym prawym sierpowym na szczękę. Polak padł na deski, zdołał się pozbierać, ale odczuwał skutki przyjęcia potężnego ciosu.
Podopieczny Sama Colonny takiej szansy nie zmarnował, ruszył na zranionego oponenta i strzelał kolejnymi zamachowymi. Drugi nokdaun był o wiele cięższy, Zimnoch stracił kontrolę nad sytuacją, a sędzia Leszek Jankowiak przerwał walkę. Demolka "Bezlitosnego" (przydomek Mollo przyp. red.) trwała zaledwie 128 sekund.
Mollo po raz pierwszy walczył poza granicami Stanów Zjednoczonych, ale w konfrontacji z biało-czerwonymi był już zaprawiony. W październiku 2007 roku zastopował Artura Binkowskiego, trzy miesiące później przegrał wysoko na punkty z Andrzejem Gołotą. W 2013 roku dwukrotnie krzyżował pięści z Arturem Szpilką i choć obie potyczki przegrał przed czasem, to solidnie przetestował "Szpilę".
Zimnoch na zawodowstwie przegrał po raz pierwszy. Do występu na gali "Power Punch" przygotowywał się w Wielkiej Brytanii pod okiem szkoleniowca CJ Husseina.
Zobacz wideo: Kamil Stoch: pewnych rzeczy teraz nie przeskoczę
Źródło: TVP S.A.