Piotr Jagiełło: To nie był wielki triumf Mike'a Mollo, tylko straszna porażka Krzysztofa Zimnocha (felieton)

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Mike Mollo miał przylecieć do Polski, ambitnie powojować z Krzysztofem Zimnochem i boleśnie przegrać. Amerykanin zaszokował wszystkich obserwatorów, nokautując Polaka w 128 sekund, ale czy to był na pewno wielki triumf "Bezlitosnego"?

Mieszkaniec Illinois od jakiegoś czasu pięściarstwo traktował wyłącznie jako hobby, zawodowo zajmował się zupełnie czymś innym, ale raz jeszcze postanowił włożyć rękawice i pójść na wojnę. Choć sam bardzo wierzył w sukces w Legionowie, to poza nim i jego znajomymi, nikt nie brał szumnych zapowiedzi na poważnie. Sam Colonna  określał swojego podopiecznego jako "journeymana", który faworytem na pewno nie jest, a Mollo dodawał, że występ na gali "Power Punch" to właściwie ostatni test przed przejściem na sportową emeryturę.

"Bezlitosny" o możliwości stoczenia pojedynku w Polsce dowiedział się na trzy miesiące przed imprezą. Wystarczająco, by zbudować formę? Nie po takiej przerwie i tylu przebojach z kontuzjami. Od czasu przegranej potyczki z Arturem Szpilką w sierpniu 2013 roku pozostawał nieaktywny i taką rdzę trudno z siebie zrzucić w przeciągu kilku tygodni. Na oficjalnej ceremonii ważenia zanotował blisko 110 kg, najwięcej w karierze. Wśród pięściarzy najcięższej dywizji waga bywa często wyznacznikiem dyspozycji. Idąc tym tropem, należało spodziewać się bokserskiego turysty, a nie groźnego wojownika.

Sam początek walki z Zimnochem pokazał jak na dłoni, jakie braki ma Mollo - kiepska dynamika, nieodpowiednie czucie dystansu i wpadanie ze swoimi akcjami. Gdyby Polak od początku uruchomił nogi, schodził z linii ciosu i trzymał ręce przy brodzie, to prawdopodobnie nie byłoby tego nieszczęścia. Niestety 32-latek pochodzący z Białegostoku kilkukrotnie wykazał się ordynarnym gapiostwem, a "puncher" taki jak Mollo wykorzystał to, nomen omen, bezlitośnie.

Błyskawiczny i ekspresyjny triumf nad Zimnochem może zaciemnić obraz rzeczywistości, bowiem 36-letni Mollo nie jest wirtuozem i gór już nie przeniesie. - Mike nie ma umiejętności super czempiona, ale wykorzystuje swoje argumenty. Ma serce do walki - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty promotor, Tomasz Babiloński. Pomimo niepozostawiającego złudzeń rezultatu, wcale nie jest wykluczone, że w ewentualnym rewanżu, a obóz Zimnocha już zaczął do tego dążyć, wynik będzie zupełnie inny.

Piotr Jagiełło

Inne teksty autora >>>

Zobacz wideo: Kondycja polskiego sportu 2016 - debata

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (11)
avatar
Marek Bidubadu
22.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wystarczy sprawdzić kto najwięcej obstawił na przegraną zimnocha i bedzie wiadomo!!!!!!! 
avatar
Marek Bidubadu
22.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
przecież to ustawiona walka!!!! zobaczcie jakie stawki na zimnocha!!!!! obstawił przez "słupy" swoją przegarną i się podłożył!!!!! 
avatar
Speedway King
21.02.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zimnoch ty sie nadajesz do napierdalanki w wiejskiej remizie,pod warunkeim ze nie trafisz na miejscowego osilka bo bedzie bam,bam i tak jak z dziadkiem Mollo,stala sie ciemnosc.Moja wnuczka by Czytaj całość