Długa i pełna sukcesów kariera Bernarda Hopkinsa zakończyła się w bardzo przykry dla "Kata" sposób. 51-letni pięściarz w sobotę w Los Angeles nie potrafił dotrzymać kroku młodszemu o 24 lata rywalowi. W ósmej rundzie zakończył pojedynek nawet nie na deskach, a poza ringiem.
Choć Smith junior zwyciężył w jak najbardziej prawidłowy sposób, Hopkins nie zgadzał się z werdyktem. - Wciąż jestem w szoku, że dali mu tę walkę. On wypchnął mnie z ringu. Uderzyłem się w głowę i skręciłem kostkę, gdy upadłem - mówił rozgoryczony.
"Kat" przekonywał, że gdyby nie został wypchnięty z ringu (co nie jest prawdą, za liny wyrzucił go potężny cios rywala), mógłby zwyciężyć. - Wydaje mi się, że on zaczynał gasnąć, a ja nacierałem coraz mocniej - stwierdził były mistrz świata w wadze średniej i półciężkiej.
Dla Bernarda Hopkinsa przegrany pojedynek z Joe Smithem juniorem był 65 i zarazem ostatnim w karierze. Jeden z najwybitniejszych pięściarzy ostatnich dekad kończy ją z bilansem 55 zwycięstw, 8 porażek i 2 remisów.
ZOBACZ WIDEO Maciej Kawulski podsumował galę KSW 37