Pięściarze spotkali się w ringu 10 grudnia ubiegłego roku podczas gali we Wrocławiu. Przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie zwyciężył Michał Cieślak, choć po drodze sam był liczony. Wokół końcowego rozstrzygnięcia było sporo kontrowersji, bowiem włoski sędzia Giustino Di Giovanni zbyt pochopnie przerwał pojedynek. Prawdziwa burza wybuchła jednak dopiero teraz.
W organizmach polskich pięściarzy wykryto zakazane substancje. U Cieślaka jest to oksandrolon i mesterolon, u Jeżewskiego oksandrolon i meldonium. To sytuacja bezprecedensowa, by przyłapani zostali obaj zawodnicy.
Jak udało nam się ustalić, za zażywanie najpoważniejszych ze sterydów, a tak postrzegane są wyżej wymienione, grozi kara dyskwalifikacji na cztery lata i nie powinna być tu stosowana żadna taryfa ulgowa. Jeżeli obrona wykazałaby nieświadome stosowanie tych środków, wtedy istnieje możliwość skrócenia kary do dwóch lat wykluczenia.
Szokujące jest zażywanie łatwo wykrywalnego w organizmie oksandrolonu. Wpływa on na przyrost masy mięśniowej. Przyśpiesza także procesy regeneracyjne i zwiększa zdolność wysiłkową. Mesterolon pobudza spalanie tkanki tłuszczowej, co za tym idzie wspomaga redukcję wagi. O meldonium pisano już wiele ze względu na szereg wpadek antydopingowych - środek ten przyśpiesza metabolizm i wspomaga krążenie krwi.
ZOBACZ WIDEO Czas słodkiego lenistwa na Dakarze dobiegł końca (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Jeszcze do niedawna Michał Cieślak postrzegany był jako jeden z kandydatów na polskiego mistrza świata w kategorii junior ciężkiej. Radomianin na zawodowstwie stoczył 15 pojedynków, wszystkie wygrał. Ostatnio legitymował się znakomitą passą, notując osiem kolejnych triumfów przez nokaut. Na rozkładzie miał m.in. Artura Binkowskiego i byłego pretendenta do pasa czempiona, Francisco Palaciosa. 27-latek miał niebawem wylatywać na obóz treningowy do Stanów Zjednoczonych, ale plany w zaistniałych okolicznościach zostały anulowane.
- Przecież wiemy nie od wczoraj, że nastały ciężkie czasy dla tych, co "koksują". Jesteśmy zszokowani, to pierwsza taka sytuacja w mojej karierze promotorskiej. Do tej pory wszystko przebiegało idealnie, nie było żadnych problemów z innymi podopiecznymi - komentował jeden z promotorów Cieślaka, Tomasz Babiloński.