Polscy pięściarze kategorii junior ciężkiej spotkali się 12 grudnia na gali we wrocławskiej hali Orbita. W trzeciej rundzie zwyciężył Michał Cieślak, ale wokół rozstrzygnięcia było dużo kontrowersji. Radomianin w drodze po zwycięstwo był liczony, ale wstał i zdołał zastopować Nikodema Jeżewskiego. Nie wykazał się jednak włoski sędzia Giustino Di Giovanni, który zbyt pochopnie zastopował przegranego. W stawce były dwa pasy - mistrza Polski oraz tytuł IBF Baltic.
Po czasie okazało się, że wyniki testów antydopingowych u obu bokserów dały wynik pozytywny. Póki co brakuje jeszcze oficjalnego stanowiska, zawodnikom grozi zawieszenie.
- Jesteśmy zszokowani, to pierwsza taka sytuacja w mojej karierze promotorskiej. Do tej pory wszystko przebiegało idealnie, nie było żadnych problemów z innymi podopiecznymi - Krzysztofem Głowackim czy wcześniej Pawłem Głażewskim i Krzysztofem Cieślakiem. Jeśli informacje się potwierdzą, to bez zawieszenia zapewne się nie obejdzie - skomentował współpromotor Cieślaka, Tomasz Babiloński.
W środę Michał Cieślak miał wylecieć do Stanów Zjednoczonych na obóz treningowy. Za oceanem miał rozwijać swój pięściarski warsztat, ale wyjazd stanął pod dużym znakiem zapytania. 27-latek miał ostatnio znakomitą passę, notując osiem kolejnych triumfów przez nokaut.
- Czekamy na oficjalne stanowisko w sprawie badań antydopingowych. Może to potrwać kilka godzin lub dni. Michał jedną nogą był już w USA, ale w zaistniałej sytuacji wyjazd zostaje zamrożony - dodał Babiloński.
ZOBACZ WIDEO Był ulubieńcem kibiców reprezentacji. Dziś kończy 36 lat