Wach wpadł na dopingu blisko pięć lat temu, w listopadzie 2012 roku. Miało to miejsce zaraz po jego przegranej walce z Władimirem Kliczką. Po ośmiomiesięcznej dyskwalifikacji, nasz pięściarz wrócił do ringu.
Teraz, tuż przed walką w Uniondale, Miller przypomina o przeszłości Polaka i przekonuje media, że "zatłucze Wacha na śmierć, nawet jeśli utną mu jedną rękę i nogę".
- Kiedy sprzyjają ci gwiazdy, nie jest istotne, co zrobi ktoś inny. Mogą mi uciąć jedną rękę i nogę, a ja i tak zatłukę go na śmierć. Jest jak jest. Nie przejmuję się (dopingiem). To, co w życiu najgorsze, mam już za sobą. A to to pikuś - przywołuje jego słowa portal bokser.org.
Niewiele ponad miesiąc przed walką, Miller chce się w pełni skupić na przygotowaniach. - Żyję zdrowo, nie tykam niczego z tych (zabronionych) rzeczy. Zajadam cheeseburgery i dźwigam ciężary - opowiada.
- Ja dalej będę się skupiał na ciężkiej pracy. A reszta niech robi, co tylko chce. Jestem wojownikiem. Prędzej zginę w ringu, niż się poddam - zapewnia.
Pojedynek Wacha z Millerem zaplanowany jest na 11 listopada. Zwycięzca walki przybliży się do starcia z Anthonym Joshuą.
ZOBACZ WIDEO: Radosław Majdan: Nie popadajmy w euforię. Piłkarze Armenii bardzo ułatwili nam zadanie