Pierwotnie Anthony Joshua (19-0, 19 KO) miał rywalizować z Kubratem Pulewem z Bułgarii. Obowiązkowy pretendent z ramienia federacji IBF wycofał się ze względu na kontuzję, a jego miejsce zajął urodzony w Kamerunie Carlos Takam (35-3-1, 27 KO). 36-latek słynie z mocnego uderzenia i odpornej szczęki. Brytyjczyk nie wyklucza, że tym razem nie zdoła przewrócić rywala i zakończy tym samym imponującą serię nokautów z rzędu.
- Ludzie pytają mnie: "Josh, która runda?". Myślę, że to może potrwać 10 albo nawet 12 rund. Głowa tego gościa przypomina mi cementowy blok. Takam jest bardzo twardy, a zapewne stanie się jeszcze wytrzymalszy, gdyż będzie rywalizował na wrogim terytorium. On może stanąć na środku ringu i walczyć - opowiada panujący mistrz świata wagi ciężkiej.
Sobotni pojedynek będzie dla "AJ'a" pierwszym występ od czasu pamiętnej wojny z Władimirem Kliczką. Odesłał doświadczonego weterana z Ukrainy na sportową emeryturę, choć po drodze sam musiał się otrząsnąć i wstać z desek. I zapowiada, że szybkościowo znowu będzie znakomicie dysponowany. - Moja szybkość pokona jego kombinacje. Kluczem do zwycięstwa może być umiejętne obijanie jego korpusu, tak jak zrobił to Aleksander Powietkin. Patrzę na pięściarzy i ich mocne strony indywidualnie - dodaje Joshua.
ZOBACZ WIDEO KSW 40: Materla zachwycony zwycięstwem i postawą kibiców