Izu Ugonoh sporo zmienił w swoim zawodowym życiu. Zakończył współpracę z Richardem Moriartym, a także trenerem Kevinem Barrym. Rozmawia z Andrzejem Gmitrukiem i bardzo chciałby pracować właśnie z nim. Szkoleniowiec ma już pod swoimi skrzydłami Artura Szpilkę.
Najbliższa walka pięściarza odbędzie się 25 maja na gali, która będzie miała miejsce na PGE Narodowym. Ugonoh nie obawia się, że ochłodzą się przez to jego stosunki z Polsatem. - Nie znajduję powodu, dla którego miałoby się tak stać. Mamy wolny rynek, przecież nie podpisałem kontraktu z Najmanem, który wiązałby mnie na lata - wyjaśnił w rozmowie z "SE".
- Nie dam się zastraszyć. Mamy za mało dobrych pięściarzy, żeby teraz ktoś bawił się w to, żeby kogoś nie pokazywać. Jeśli ktoś nie będzie chciał mnie pokazywać w swojej telewizji to będzie tylko i wyłącznie jego strata - dodał.
Ugonoh rozmawiał o potencjalnej walce z Mateuszem Borkiem i Mariuszem Grabowskim, jednak bokser otrzymał zbyt mało konkretów i dlatego przyjął ofertę z gali Marcina Najmana. - Nasze relacje z Polsatem ochłodziły się po tym, jak zrezygnowałem z walki z Mariuszem Wachem, co sprawiło, że "wysypała" się planowana na grudzień gala. Polsat się na mnie obraził i po części to rozumiem, bo to biznes. Nie zgodziłem się jednak na tę walkę, bo nie byłem zadowolony z warunków, jakie mi zaproponowano - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO Szalony plan Narkuna przyniósł skutek. "Wszystko zapoczątkował Borek"