Najman podał Telewizję Polską do sądu! Chodzi o relację z Narodowej Gali Boksu

Newspix / JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: Marcin Najman
Newspix / JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: Marcin Najman

Nie kończą się kontrowersję wokół imprezy, która odbyła się pod koniec maja na Stadionie Narodowym. To miała być wielka gala bokserska, skończyło się wielkim wstydem.

"Kurz po Narodowej Gali Boksu opadł na dobre. Po imprezie organizowanej przez Marcina Najmana pozostały nieuregulowane faktury, finansowe straty, festiwal oskarżeń i dyskusje rodem z piaskownicy w mediach społecznościowych" - pisał w połowie listopada Artur Mazur (tutaj znajdziesz cały tekst naszego dziennikarza >>). Przypomnijmy, że gala przyciągnęła na trybuny oficjalnie 17 894 osoby, a przecież KSW nie miało żadnego problemu wypełnić ten sam obiekt do ostatniego miejsca (57 tysięcy kibiców). Eksperci wskazywali również na wiele wpadek sportowych, jak i organizacyjnych.

Wydaje się, że w odpowiedzi na te dane i krytykę, która lawinowo spłynęła z różnych stron, Najman postanowił przejść do ofensywy. Jakiś czas temu zapowiadał proces, który miał wytoczyć Telewizji Polskiej. Jak poinformował "Fakt", od słów przeszedł do czynów.

Na dowód tabloid pokazał nawet zdjęcie organizatora NGB przed jednym z warszawskich sądów, trzymającego kartkę papieru (w domyśle: ów pozew). Skąd taka decyzja? Czym Telewizja Polska podpadła Najmanowi?

Oddajmy głos samemu organizatorowi gali. "Poza granicami Polski gala miała być dostępna w systemie PPV (koszt 20 dolarów za dostęp) wyłącznie na naszej stronie narodowagalaboksu.pl. Niestety TVP nie zastosowała lub zastosowała w sposób wadliwy geoblokadę, gdyż gala była na żywo dostępna na całym świecie na stronie internetowej TVP oraz w przekazie telewizyjnym. W efekcie wszyscy za granicą oglądali galę bez opłat, a moja spółka ND Promotion poniosła z tego tytułu gigantyczne straty oscylujące w kwocie półtora miliona złotych" - powiedział kilka tygodniu temu na łamach "Faktu".

Do tych słów ustosunkował się szef sportu w TVP, Marek Szkolnikowski. "Stek bzdur. Nie będę nawet tego komentować" - odpisał SMS-em dziennikarzom portalu sport.pl.

Właśnie te słowa - jak twierdzi Najman - przelały czarę goryczy. Przekonuje, że chciał sprawę załatwić polubownie, ale skoro jest takie podejście szefa sportu w TVP, to nie miał wyjścia i dlatego skierował swoje kroki do sądu.

ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #27 (cały odcinek): podwójny mistrz Gamrot i Ziółkowski po KSW 46

Źródło artykułu: