Ostatnią walkę Łukasz Różański stoczył 6 lipca 2019 roku. Wówczas pokonał w Rzeszowie Izu Ugonoha. Teraz, po blisko rocznej pauzie, przystąpi do rywalizacji z łotewskim pięściarzem Eriksem Kalasnikovsem. Ma on na swoim koncie 10 zwycięstw, jeden remis i osiem porażek.
Faworytem walki, która odbędzie się 20 czerwca w Arłamowie, jest oczywiście Polak. Rywal jest zdecydowanie niżej notowany. Różański zauważył podczas rozmowy ze sport.tvp.pl, że po przerwie taki przeciwnik jest wręcz idealny.
- Może i słabszy, ale ja się nigdy na nokaut nie nastawiam. Raz tak było, w mojej drugiej walce w karierze w Rzeszowie i skończyło się na punkty. Wyszedłem "zespawany", nie wiedziałem jak się nazywam i wyszło jak wyszło - powiedział polski pięściarz.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (online). Akop Szostak negocjuje z federacjami. "Propozycji jest dużo. Kwoty są fajne"
Różański podkreślił również, że chętnie przystąpiłby do rywalizacji z Adamem Kownackim. - Jak walczyć z jakimś Polakiem, to tylko tym wyżej ode mnie, a w wadze ciężkiej wyżej jest tylko Adam. Znamy się, lubimy, ale nasza walka spodobałaby się kibicom. Dwa ofensywne style, byłaby wojna od samego początku. Na punkty by się to nie skończyło - zapewnił.
Do tej pory Różański stoczył jedenaście pojedynków. Wszystkie wygrał, w tym aż dziesięć po nokautach.
Czytaj także:
- Przemysław Saleta nie wykluczył walki na gołe pięści. "Mam doświadczenia z podstawówki"
- Trzecia walka Fury'ego z Wilderem może się odbyć w Boże Narodzenie