Do rewanżu pomiędzy Dillianem Whyte'em a Aleksandrem Powietkinem miało dojść 21 listopada. Jednak z powodu zakażenia koronawirusem Rosjanina, walka została przesunięta. Bokser trafił nawet do szpitala, a do treningów wrócił dopiero na początku grudnia.
- Obciążenie będziemy zwiększać etapami, będąc cały czas pod nadzorem lekarzy. Nie możemy działać zbyt szybko. W styczniu na pewno nie będzie walki z Whyte'em, nie przewidzieliśmy tego, jakie konsekwencje będzie miał koronawirus. Omówimy to i wyznaczymy datę walki, kiedy będziemy pewni, w jakim tempie możemy się przygotowywać - powiedział cytowany przez rt.com Andriej Rabiński, promotor Powietkina.
Na początku grudnia Whyte sugerował, że nie wierzy w takie powikłania po koronawirusie. - Myślę, że po prostu potrzebował więcej czasu na pozbieranie się po naszej pierwszej walce - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: GROMDA 3. "Vasyl" zrealizował swój cel. "Na każdego zawodnika mieliśmy przygotowany plan"
Rabiński zareagował na te zarzuty ze wściekłością. - To mogło się przydarzyć każdemu. Mamy wszystkie dokumenty. Jeśli Eddie Hearn (promotor Whyte'a - przyp. red.) ma jakieś pytania, to może mu przedstawić wszelkie papiery dotyczące stanu zdrowia Aleksandra - podkreślił.
Pierwsze starcie 41-latka z Dillianem Whyte'em odbyło się 23 sierpnia. Walka nie zawiodła. Miała spektakularny przebieg i zakończyła się w piątej rundzie.
Reprezentant Rosji wykorzystał zbyt dużą pewność siebie zawodnika z Wielkiej Brytanii i lewym hakiem trafił go w szczękę. Uderzenie było tak mocne, że zakończyło się ciężkim nokautem.
Czytaj też:
MMA. UFC 256. Junior dos Santos - Ciryl Gane. Kolejna porażka legendy. Nokaut w drugiej rundzie
MMA. Cage Warriors 118. Potężny nokaut Nathiasa Fredericka. Obronił tytuł w wielkim stylu [WIDEO]