W tym artykule dowiesz się o:
Juergen Braehmer (46-2, 34 KO), mistrz świata WBA w kategorii półciężkiej
Dla Fonfary byłaby to najłatwiejsza droga do zdobycia prestiżowego tytułu mistrza świata kategorii półciężkiej. Niemiecki czempion od grudnia 2013 roku dzierży pas World Boxing Association, zdążył w tym czasie odprawić pięciu pretendentów, a jednym z nich był Paweł Głażewski. "Głaz" został znokautowany już w pierwszej rundzie, więc byłaby to idealna sposobność na skuteczny biało-czerwony rewanż. [ad=rectangle] Mieszkający w Szwerinie Braehmer w 16-letniej karierze pięściarza zawodowego tylko raz opuszczał ojczyznę, by w 2009 roku na Węgrzech, z pozytywnym skutkiem, rywalizować z Aleksym Kuziemskim (zwycięstwo przez TKO w 11. rundzie). Z pewnością trudno byłoby go namówić na wylot za Ocean, ale dobre pieniądze, a teraz wyłącznie takie gwarantuje Fonfara, mogłyby być odpowiednią motywacją. Warto rozważyć tę opcję.
Carl Froch (33-2, 24 KO), mistrz świata IBF i WBA w kategorii super średniej
Brytyjczyk w ostatnich miesiącach dążył do konfrontacji z Julio Cesarem Chavezem, jednak taka potyczka nie miałaby już większego sensu. Może warto by było zastąpić Meksykanina jego pogromcą? Pięściarze musieliby ustalić umowny limit wagowy, bowiem Froch na co dzień boksuje w lżejszej kategorii, ale skoro udało się to z synem legendy, dlaczego nie teraz? Potencjalna walka Froch vs Fonfara sprzedałaby się znakomicie zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Wielkiej Brytanii. Nietrudno wyobrazić sobie, że "Polski Książę" mógłby mieć olbrzymie wsparcie fanów, gdyby galę zorganizowano w Londynie. A skoro stolica, to dlaczego nie stadion Wembley? Na tym obiekcie Froch boksował po raz ostatni, a jak łatwo się domyślić, wynik finansowy ze sprzedaży biletów był rewelacyjny.
Warto pochylić się nad sportową klasą "Kobry" z Nottingham. 37-latek nie ma wiele czasu, dlatego ostatnio podejmuje się wyłącznie nadzwyczaj emocjonujących wyzwań. Po porażce z Andre Wardem w 2011 roku zaliczył serię pięciu zwycięstw, nokautując Luciana Bute i dwukrotnie George'a Grovesa. Z renesansem jego umiejętności nie poradził sobie także świetny przecież Mikkel Kessler.
Rewanż z Julio Cesarem Chavezem Juniorem (48-2-1, 32 KO)
Po zakończeniu walki z Fonfarą Chavez w ringu udzielił wywiadu na gorąco, po pierwszej w karierze przegranej przed czasem. Meksykanin zaskoczył chyba wszystkich widzów, twierdząc, że do siódmej rundy naprawdę dobrze sobie radził i pojedynek był wyrównany. Rzeczywistość była zupełnie inna, w ringu od pierwszego gongu dominował "Polski Książę", ale przegrany zakomunikował, że rewanż mu się należy, ale na nieco innych warunkach.
Ze sportowego punktu widzenia w tym momencie takie zestawienie nie ma sensu, ale jeśli Chavez Junior odniesie kilka cennych zwycięstw, to być może temat wróci jak bumerang w przyszłym roku? Za drugim razem podział zysków byłby o wiele bardziej sprawiedliwy niż w sobotę (Fonfara otrzymał 400 tysięcy dolarów, Chavez 2,5 mln).
Rewanż z Adonisem Stevensonem (26-1, 21 KO), mistrzem świata WBC w kategorii półciężkiej
W maju ubiegłego roku Fonfara musiał uznać wyższość "Supermana", przegrywając na ringu w Quebec jednogłośnie na punkty. Początek nie znamionował wielkiego widowiska, Polak szybko wylądował na deskach, ale dzięki temu właśnie potwierdził, jakim jest twardzielem. Zagryzł zęby, przezwyciężył ból i cały czas szukał swojej szansy. Takowa pojawiła się w dziewiątym starciu, gdy "Andrew" posłał na deski wielkiego czempiona i był o krok od sprawienia olbrzymiej niespodzianki. Niestety zabrakło postawienia "kropki nad i" i po dwunastu starciach jednogłośnie zwyciężył panujący mistrz. Za drugim razem mogłoby być inaczej.
W sobotę w Carson przekonaliśmy się, jak znaczące postępy zrobił w ostatnich 12 miesiącach "Polski Książę". To jest już inny zawodnik, bardziej wszechstronny, trudniejszy do trafienia, niebezpieczniejszy w półdystansie i bardziej konsekwentny w rywalizacji na dystans. Z kolei Stevenson młodszy nie będzie, ma 37 lat i prochu zapewne nie wymyśli. Nie spisywalibyśmy naszego wojownika na straty, za to każdy chętnie obejrzałby drugi rozdział tej batalii. Na celowniku znalazłby się pas mistrza świata WBC, którym jeszcze cieszy się Stevenson.
Siergiej Kowaliew (27-0-1, 24 KO), mistrz świata WBA Super, IBF i WBO w kategorii półciężkiej
Rosjanin uchodzi za najpotężniejszego bombardiera w kategorii półciężkiej, przez co jest skrzętnie unikany przez czołowych pięściarzy tego limitu. Zunifikowany mistrz aż trzech prestiżowych federacji nie wzbudza jednak strachu w Andrzeju Fonfarze, nowej gwieździe wielkiej stacji Showtime. Ten bój zelektryzowałby wielu kibiców pięściarstwa, niekoniecznie tylko tych najbardziej zagorzałych. Z drugiej strony, byłaby to najbardziej ryzykowna z dróg, jaką może obrać mieszkaniec Chicago. Kto nie ryzykuje...
Nie zapominajmy jednak, że Fonfara jest najmłodszym zawodnikiem z absolutnej czołówki dywizji lightheavy. 27-latek ma przed sobą jeszcze wiele lat kariery, która teraz będzie ekscytowała całą sportową Polskę. Za Oceanem mieliśmy Andrzeja Gołotę, Tomasza Adamka, a na naszych oczach rodzi się kolejny z tych wielkich.