Nie tylko Aptekarze. Najpoważniejsi rywale Bayernu w drodze po mistrzostwo

PAP/EPA / Małgorzata Boluk
PAP/EPA / Małgorzata Boluk

Bayern Monachium po 11 latach dominacji stracił w ubiegłym sezonie mistrzostwo kraju kosztem Bayeru Leverkusen. Przed startem nadchodzącej kampanii wszyscy w stolicy Bawarii zapewniają, że to był tylko wypadek przy pracy. Czy aby na pewno?

Armia Xabiego Alonso

Leicester City, Girona FC, Bologna FC oraz Bayer Leverkusen. Co łączy wszystkie te cztery zespoły? Każdy z nich w większym bądź mniejszym stopniu wprawił w osłupienie największych piłkarskich ekspertów na przestrzeni ostatnich miesięcy, a w przypadku popularnych Lisów ostatniej dekady.

Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza postawa Bayeru. Popularni Aptekarze, za których wyniki od października 2022 roku nieprzerwanie odpowiada Xabi Alonso, zakończyli sezon 2023/2024 bez choćby jednej przegranej! Opowieści o ich spektakularnych wyczynach w końcowym fragmentach spotkań będą “żywe” prawdopodobnie przez kilkadziesiąt kolejnych lat.

Niemieckie media, które w znacznej większości są przychylne Bayernowi Monachium, twierdzą, że w nadchodzącej kampanii wszystko wróci już do normy. Ja takiego scenariusza nie byłbym do końca pewien.

Szeregów Die Apotheker nie opuścił żaden kluczowy zawodnik, a do klubu z BayAreny trafili m.in. Aleix Garcia czy też Martin Terrier. Kurs 3.50 na ponowny triumf w Bundeslidze aktualnych mistrzów kraju może się więc okazać sporą niespodzianką. Oczywiście pozytywną dla tych wszystkich obstawiających, którzy ponownie zaufają żołnierzom Xabiego Alonso.

Zemsta może być słodka

Kolejnym, lecz już nieco starszym ikonicznym momentem w najnowszej historii Bundesligi, była bez wątpienia finałowa kolejka zmagań podczas sezonu 2022/2023. Liderująca wówczas Borussia Dortmund musiała “tylko” pokonać FSV Mainz, aby pozbawić tytułu odwiecznego rywala z Bawarii. Co stało się z BVB podczas potyczki z Die Nullfünfer? Tego do dnia dzisiejszego nie wie nikt.

Przegranie mistrzostwa w tak fatalnym stylu przez Borussię ciągnęło się za tym zespołem przez parę kolejnych miesięcy. Niedawny finał Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt pokazał jednak, że czas wyleczył już chyba rany. Pora zatem na ponowną próbę sięgnięcia po najwyższe laury na krajowym podwórku.

Bukmacherscy analitycy są mocno sceptyczni co do ewentualnego spektakularnego sukcesu podopiecznych Nuriego Sahina. Doskonale obrazuje to zresztą kurs, jaki zdecydowali się wystawić (11.00). Całkowite skreślanie Czarno-żółtych to aczkolwiek spory błąd. Nie zapominajmy bowiem, że to nadal wielka drużyna, którą stać na absolutnie wszystko. Włącznie z odebraniem mistrzowskiej patery Bayernowi w 34. serii gier, co bez wątpienia byłoby zemstą wręcz doskonałą.

Atak z tylnego siedzenia

Na przestrzeni ośmiu poprzednich sezonów RB Lipsk tylko raz znalazło się poza ligowym TOP4. W tym czasie Bykom dwukrotnie udawało się zajmować lokatę tuż za plecami bawarskiego potentata, co tylko potwierdzało ogólnie znaną tezę, zgodnie z którą Die Bullen to jedna z najgroźniejszych ekip w całej stawce.

Miniona kampania nie poszła raczej po myśli zespołu ze stajni Red Bulla, albowiem strata do najniższego stopnia podium wyniosła 7, a do pierwszej pozycji w lidze aż 25 punktów! Wraz z nową odsłoną zmagań pojawiają się oczywiście nowe nadzieje. Czy słuszne? Ja osobiście uważam, że tak.

Wyraźnym osłabieniem będzie na pewno brak Daniego Olmo w linii pomocy, ale w klubie pozostali na całe szczęście m.in. Simons oraz Openda. Na miejscu piłkarzy i włodarzy Die Roten miałbym się zatem mocno na baczności, gdyż zagrożenie ze strony Lipska, w które nie wierzy zbytnio bukmacher STS (14.00), może przyjść w najmniej oczekiwanym momencie.

Trudne czasy

Wszyscy skupieni wokół Bayernu Monachium byli do niedawna mocno przyzwyczajeni do tego, że gracze FCB sięgali po mistrzowską paterę, nie wkładając w ten sukces zbyt dużych sił.

Słabość pozostałych klubów i tym samym przewaga monachijczyków była aż nadto widoczna. Osiągnięcie Bayeru Leverkusen udowodniło, że każda, nawet najdłuższa dominacja musi prędzej czy później dobiec końca.

Zarówno podczas sezonu 2024/2025 jak i paru następnych odsłon zmagań na najwyższym niemieckim szczeblu rozgrywkowym, walka o tytuł może być tym samym piekielnie zacięta.

Przelicznik 1.50, który opisuje prawdopodobieństwo triumfu Kane’a i spółki jest oczywiście śmiesznie niski i jednocześnie bardzo niebezpieczny. Dlaczego? Moim skromnym zdaniem perspektywa powtórki z poprzedniej edycji rozgrywek jest bowiem zdecydowanie bliższa, niż wielu mogłoby się wydawać.

Źródło artykułu: zagranie.com