Jak donosi portal "Weszło!", już w 2010 roku, w wyniku działań władz związku wykluczono z niego dziewięć z siedemnastu klubów członkowskich. Był to efekt wniosku o zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia w celu wyboru nowego zarządu PZC.
Kluby wyrzucono pod pretekstem nieopłacenia składki, która wynosiła 500 zł. W ich miejsce do związku przyjmowano nowych członków, m. in. kluby karate. Później doszło do kolejnego skandalu. PZC nie opłacił składki członkowskiej w europejskiej federacji curlingu (w wysokości ok. 6,5 tys. zł), przez co mistrz Polski nie mógł pojechać na mistrzostwa Europy. Tymczasem w 2010 roku Polski Związek Curlingu otrzymał państwowe dofinansowanie w wysokości 450 tys. zł.
O sprawie zrobiło się głośno i teraz konsekwencje mogą być bardzo daleko idące. - W Polskim Związku Curlingu mamy patologiczną sytuację. Jesteśmy na etapie przygotowywania wniosku o wprowadzenie tam kuratora. Będzie też zawiadomienie do organów ścigania z uwagi na nieprawidłowości, jakie wykryliśmy - przyznał minister sportu Witold Bańka.
To jednak nie koniec. Kurek z pieniędzmi dla PZC zostanie na razie zakręcony. - Na 2018 rok nie ma dotacji dla związku i nie będzie, jeśli nie dojdzie tam do całkowitego resetu kadrowego i wyprowadzenia obecnej sytuacji na prostą. Nie widzę jakiejkolwiek możliwości współpracy z osobami, które przez wiele lat funkcjonowały w PZC - zaznaczył Bańka.
ZOBACZ WIDEO: Jędrzej Dobrowolski: Rzuciłem się w dół jak wariat. Mój sport to ekstremum! [2/3]
następne związki sportowe