Amerykanie to aktualni mistrzowie olimpijscy w curlingu. Na igrzyskach olimpijskich w Pekinie zagrają jednak w piątek o brąz. W drużynie prowadzonej przez kapitana Johna Shustera jest Matt Hamilton. I to właśnie on przykuwa uwagę w trakcie meczów rozgrywanych przez Amerykanów.
Długie włosy wystające spod czapeczki, wąsy, tatuaże, kolorowe trampki, a do tego wyjątkowe zachowanie w trakcie spotkań. Amerykanin w bardzo ekspresywny sposób wyraża radość po każdym punkcie. Dzięki temu zyskał wielu fanów na trybunach olimpijskiego turnieju, gdzie przeważają Chińczycy. Jego zagrania są głośno oklaskiwane, co także słychać w transmisjach telewizyjnych.
Najgłośniej jest jednak o jego długich do ramion włosach. Te nie są przypadkowe. Hamilton zapuszcza je od kilku lat, po czym ścina. - Zamierzam ściąć włosy i przekazać je fundacji produkującej dziecięce peruki - mówił w swoich mediach społecznościowych. - Rak dotyka teraz wszystkich. Przyjaciół, rodzinę, ciebie samego. Razem możemy pokonać tę chorobę - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Świetne igrzyska w wykonaniu Stocha. "Do medalu mało brakowało"
Amerykanin jest ważną postacią w działalności fundacji StacheStrong. Wspiera badania nad rakiem mózgu. Do Pekinu zabrał także koszulkę z logo fundacji, który są... słynne wąsy Hamiltona. W trakcie trwania igrzysk promowana jest także zbiórka na jednym z amerykańskich portali, gdzie celem jest uzbieranie 10 000 dolarów. Obecnie udało się uzbierać około 8100 dolarów (stan na godzinę 21:30 w czwartek).
Innym hobby są buty, jakie nosi Hamilton podczas zmagań olimpijskim, o czym wspominał m.in. w wywiadzie dla ESPN przed wylotem do Chin. Zapytany o to, jakie najważniejsze rzeczy zabrałby na igrzyska, Amerykanin odparł bez wahania: "Kilka szalonych par butów". Hamilton jest fanem sneakersów, przede wszystkim firmy Nike. W Pjongczangu miał specjalnie zmodyfikowany jeden z modeli, aby nadawał się do curlingu.
Co innego może być ważne dla Hamiltona? Jeden z najsłynniejszych curlerów w USA do Pekinu zabrał kawę. I to nie byle jaką. Pochodzi ona z wykwintnej kawiarni w Duluth w stanie Minnesota. - Muszę mieć kawę i podróżny ekspres. Uwielbiam kawę, a poza tym przypomina mi o domu - mówił w wywiadzie dla przyjaciela w ESPN.
Wąsy Hamiltona z igrzysk w 2018 roku zostały porównane do postaci Mario ze słynnej gry komputerowej. - Sprzęt do wąsów i koszulka fundacji - to kolejne rzeczy, które curler wymienił, jako rzeczy, które muszą się znaleźć w jego torbie.
Co jeszcze ciekawego Amerykanin zabrał do Chin? Chociażby słuchawki. - Potrzebuję mojej muzyki. Pozwala mi się nastroić przed meczem - tłumaczył. Zabrał też zegarek z kilkoma różnymi paskami. - Kilka pasków, dzięki czemu mogę zmieniać wygląd - odparł. W walizce Hamiltona swoje miejsce znalazł także ostry sos. - Naprawdę uwielbiam trochę pikanterii w jedzeniu - wyjaśnił. Nie zabrakło także jego szczęśliwej czapki. - Mam ją w tylnej kieszeni na każdym meczu - przyznał w rozmowie z ESPN.
Hamilton chciał także wrócić do domu z kolejnym złotym medalem. To się już na pewno nie uda. Jednak o godzinie 7:05 czasu polskiego w piątek rozpocznie się spotkanie o brąz, w którym Amerykanie zmierzą się z Kanadyjczykami.
Czytaj także:
Stoch blisko podium. Do pełni szczęścia brakuje mu jednej rzeczy
Wymowna scena w Pekinie. Zdjęcie Rosjanina i Ukraińca obiegło świat