Do rywalizacji przystąpiły zespoły z sześciu państw, w tym mistrzowie Polski - drużyna Media Curling Club Warszawa. Zmagania toczyły się według zasad "triple knockout". Oznaczało to, że trzecia porażka eliminowała z dalszej gry.
Polacy stoczyli ciężką walkę o wejście do ćwierćfinału. Wygrali dwa pierwsze mecze, a później zanotowali dwie porażki i znaleźli się o włos o odpadnięcia z turnieju.
W decydującym o pozostaniu w grze meczu zespół dowodzony przez Konrada Stycha pokonał reprezentację Słowenii 5:2. To był moment przełomowy - w niedzielę Polacy nie mieli już słabych momentów. Dotarli do finału, w którym uporali się z wicemistrzami olimpijskimi - Finami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia znokautowany. Polała się krew!
- Po raz pierwszy w historii polska drużyna wygrała turniej Kolibris Curling Cup. Bardzo cieszy to, że udało nam się to przełożyć dobrą grę z mistrzostw Polski na rywalizację z mocnymi europejskimi drużynami - cytowano wypowiedź Konrada Stycha w informacji prasowej MCC Team Stych.
- Z optymizmem patrzymy na nowy sezon. Naszą ambicją jest wskoczenie do ścisłego topu drużyn europejskich walczących w największych imprezach curlingowych takich jak rozgrywki World Curling Tour, mistrzostwa świata czy nawet igrzyska olimpijskie - dodał.
Dodajmy, że w październiku odbędzie się turniej pre-kwalifikacyjny do igrzysk w Pekinie. Polacy najprawdopodobniej w nim nie wystąpią, bowiem Polski Związek Curlingu został wykluczony ze struktur Światowej Federacji Curlingu.
Czytaj także:
- Kamil Stoch żegna legendę. "Każdy z nas będzie w takiej samej sytuacji"
- Niespodziewane problemy polskiego skoczka. Uraz zagadka