#DzialoSieWSporcie: Jedynym sportem godnym mężczyzny jest boks, czyli historia Jerzego Kuleja

PAP / PAP/Mirosław Trembecki / Na zdjęciu: Jerzy Kulej
PAP / PAP/Mirosław Trembecki / Na zdjęciu: Jerzy Kulej

Po kilkumiesięcznej rehabilitacji wypisuje się ze szpitala i czuje się naprawdę dobrze. Nagle stan zdrowia się pogarsza i wraca na leczenie. Niestety, syn nie zdąży go zobaczyć przed śmiercią, a rodzina nie dostaje aktu zgonu.

W tym artykule dowiesz się o:

Po życiu pełnym sukcesów Jerzy Kulej angażuje się jako komentator boksu w Polsacie. Przez lata wydaje się być w świetnej formie. W grudniu 2011 r. podczas benefisu Daniela Olbrychskiego przeżywa rozległy zawał serca, musi być hospitalizowany. Jest 13 lipca 2012 r. Polskę obiega informacja o śmierci Jerzego Kuleja w szpitalu na warszawskim Bródnie. Rodzina jest zaskoczona, ponieważ kilka tygodni przed śmiercią były bokser czuł się całkiem dobrze.

Brak aktu zgonu

- Niestety, zobaczyłem tatę, jak już nie żył. Wcześniej rozmawiałem z nim około dwóch tygodni temu, jak był w szpitalu na Banacha, z którego wypisał się na własne życzenie. Wrócił do swego domu, gdzie przebywał pod troskliwą opieką życiowej partnerki, Alicji. W piątek ojciec poczuł się nagle źle i karetka zabrała go do szpitala - wspomina w rozmowie z PAP jego syn Waldemar Kulej.

Dzień po śmierci boksera rodzina wciąż nie ma aktu zgonu. - Od tego smutnego wydarzenia minął niecały dzień. Nie mam jeszcze aktu zgonu, ani też oficjalnej informacji, jaka była przyczyna śmierci ojca. Prawdopodobnie powodem było zatrzymanie akcji serca - stwierdza syn boksera.

ZOBACZ WIDEO: MMA. Mateusz Borek opowiada o rozstaniu z KSW. "Przeżyliśmy razem 16 lat i 50 gal. Nie umiem nie być sentymentalny"

Według mediów bezpośrednią przyczyną jest jednak choroba nowotworowa. "Po udarze i zawale u Jerzego Kuleja rozprzestrzenił się rak, czerniak oka. To właśnie on był bezpośrednią przyczyną zgonu" - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".
Kariera pełna złota

Jerzy Kulej od dziecka wykazuje wielki zapał do boksowania w ringu. Czuje, że to coś stworzonego dla niego. Wśród jego rówieśników panuje przekonanie, że "jedynym sportem godnym mężczyzny jest boks". Chce trenować w wieku 12 lat u boku trenera Wincentego Szyińskiego, ale ten mu nie pozwala na to ze względu na wiek. Kilka lat później trafia pod skrzydła Feliksa Stamma. Tutaj zaczyna się prawdziwa bokserska przygoda, staje się jednym "cudownych dzieci" trenera.

Szybki debiut w reprezentacji Polski w 1958 r. w wieku 18 lat, by pięć lat później wywalczyć złoty medal mistrzostw Europy w wadze lekkopółśredniej. Zwycięstwo ma wyjątkowy smak - w Moskwie na oczach tysięcy widzów pokonuje zawodnika ZSRR, Aloizsa Tuminsa. Na następnej imprezie broni złota, a na jeszcze kolejnej zdobywa srebro. To jednak nie są największe sukcesy Kuleja.

Na igrzyskach olimpijskich w Tokio w 1964 r. Polska ma silną grupę lekkoatletów oraz bokserów. Kulej jest jednym faworytem do zdobycia złotemu medalu w wadze lekkopółśredniej. W finale spotyka się z zawodnikiem Związku Radzieckiego Jewgienijem Frołowem, choć przed pojedynkiem nie czuje się zbyt pewnie. Dziewięć miesięcy przed igrzyskami w Japonii Kulej przegrał walkę z Frołowem. Krótko przed finałem trener Stamm zabiera swojego podopiecznego na spacer i opracowują nową taktykę. Polak zazwyczaj naciera od samego początku, a tym razem zaczyna defensywnie, by uderzyć z całą mocą w ostatniej rundzie. Taki plan daje złoty medal.

Cztery lata później w Meksyku Polak uchodzi za króla nokautu, co udowadniał na turniejach przedolimpijskich. Jednak przeciwnicy nie wiedzą, w jakiej jest formie. Pięć miesięcy przed igrzyskami zostaje ranny w wypadku samochodowym. Pokiereszowana twarz, napięcie, niepokój i niepewność powodują dalsze życiowe komplikacje. Walki o medal jednak nie odpuszcza. Dociera do finału, gdzie mierzy się z Kubańczykiem Enrique Regüeiferosem. Pojedynek jest naprawdę wyrównany, ale sędziowie ogłaszają zwycięstwo Polaka 3:2. Nasz bokser przechodzi katharsis.

Kulej stoczy łącznie 348 walk w karierze: 317 wygra, 6 zremisuje, 25 przegra. Nigdy nie będzie leżał na deskach ringu. Później zaangażuje się w politykę i zostanie posłem. Następnie posłuchamy go podczas transmisji z gal bokserskich w roli komentatora. Na jego pogrzebie pojawią się ludzie sportu, kultury, wojskowi oraz oficjele państwowi. Zostanie pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. PKOl umieszcza go w trójce największych polskich sportowców XX wieku.

Inne teksty z serii #DzialoSieWSporcie.

Sprawdź też nasze cykle Sportowe rewolucje i Pamiętne mecze.

Komentarze (1)
avatar
yes
13.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pamiętam lata jego walk bokserskich. Byłem później w kinie na filmie "Przepraszam, czy tu biją".