Do niedawna nikt by nie pomyślał, że pole dance może być sportem. Niedługo nikt nie powinien się dziwić, jeśli komputerowy gracz stanie do rywalizacji podczas igrzysk olimpijskich.
W Polsce esport mozolnie przebija się do świadomości kibiców, a na przykład w takiej Korei Południowej gracze są traktowani na równi z innymi sportowcami. Jednak już dzisiaj w naszym kraju są tacy, którzy żyją z grania na komputerze. Są profesjonalistami, zarabiają pieniądze. Jak duże? Niech świadczy o tym chociażby turniej w Katowicach w najbliższą niedzielę, gdzie nastąpi finał sezonu w grę World of Tanks (bitwy czołgów) - do zgarnięcia 100 tysięcy dolarów (około 360-365 tysięcy złotych). Zwycięzcy (8 osób w drużynie) dostaną połowę.
Wszystkie drużyny, które biorą udział w katowickim turnieju, już w trakcie ligowego sezonu zarabiały pieniądze. Na sam wstęp otrzymały po 3 tysiące dolarów.
Zwiastun WGL w Katowicach:
Rozgrywki esportowe w World of Tanks można porównać do elitarnej, piłkarskiej Ligi Mistrzów. Drużyny są międzynarodowe. Zespół DiNG w swoim ośmioosobowym składzie ma: po dwóch Rosjan i Polaków, Niemca, Słowaka, Czecha i Białorusina. Zwycięzca katowickiego turnieju pojedzie na wielki finał do Moskwy. Tam będzie reprezentować region Europy i do stolicy Rosji przyjadą najlepsze zespoły z całego świata, które zwyciężą w swoich "domowych" turniejach.
Dlatego każda profesjonalna drużyna, niczym piłkarze, siatkarze czy koszykarze, sześć dni w tygodniu ma treningi. Trwają one kilka godzin. Polegają na tym, że gracze testują pewne ustawienia podczas bitwy. Doskonała znajomość map, każdego wzniesienia, pagórka czy kamienia jest wymogiem koniecznym. Jak w futbolu do znudzenia trenerzy trenują np. dośrodkowania z rzutów wolnych, tak tutaj gracze ćwiczą zagrania, które wykorzystają w starciu z przeciwnikiem.
ZOBACZ WIDEO: Oni zajmą miejsce Borka czy Szpakowskiego? Tak pracują komentatorzy e-sportu"
Każdy może zostać "pro"
Praktycznie każdy może zostać profesjonalnym graczem. Nie ma znaczenia wiek czy płeć. Na początek potrzebny jest komputer. Wystarczy już nawet taki za 2500 złotych, a do tego stabilne łącze internetowe, nieco lepsza myszka i świat esportu stoi przed nas otworem. Żeby "załapać" się do porządnej drużyny, najpierw trzeba wyróżniać się w bitwach losowych w World of Tanks (15 vs. 15), gdzie rywalizujemy w trybie online z innymi graczami z całej Europy. Jeśli tutaj okaże się, że jesteśmy "dobrzy", wówczas trafiamy do silnego klanu, gdzie udowadniamy swoją wartość. Oczywiście do tego wszystkiego potrzebne jest szczęście, ale i czas, który musimy poświęcać na doskonalenie swoich umiejętności.
Dlatego poza odpowiednim sprzętem, który i tak jest dużo tańszy niż gdybyśmy zdecydowali się trenować futbol, potrzebne są umiejętności. Bez nich w żadnej dyscyplinie sportu nie bylibyśmy w stanie zostać najlepsi.
Stadiony pełne kibiców
Turniej w Katowicach odbędzie się w wielkiej hali, do której wejdzie kilkaset osób. Będą one mogły dopingować z trybun zmagania drużyn, a oczywiście stream na żywo będzie dostępny w internecie. To wszystko sprawia, że esport staje się bardzo ważną promocją nie tylko dla producentów danych gier, ale dla reklamodawców.
"Według badań PayPala i SuperData zyski z esportu w Europie osiągną ponad 345 milionów dolarów w 2018 r. W Polsce liczba odbiorców esportu będzie rosnąć na poziomie około 29 procent rok do roku - to najlepszy wynik wśród wszystkich przebadanych krajów" - pisał w kwietniu portal wirtualnemedia.pl.
Rozgrywki esportowe na stadionie:
esports pic.twitter.com/jAQbSAZWKb
— Isaac CB (@RiotAzael) 4 listopada 2017
Na tym wszystkim korzystają rzecz jasna gracze. Poza pieniędzmi wygranymi w turniejach, wiążą się z producentami komputerów, grafiki, myszek czy klawiatur, którzy po prostu ich sponsorują. Biznes doskonale się sprawdza.
Co więcej, możliwe, że w już na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 2024 roku Polska zdobędzie medal właśnie w esporcie. W ostatnim czasie coraz głośniej mówi się, że esport stanie jest jedną z dyscyplin olimpijskich.