Polski kierowca ma podpisać kontrakt z Mercedesem. "Czekam na potwierdzenie"

- Czekam na telefon od Mercedesa z potwierdzeniem: przyjeżdżaj do nas - mówi WP SportoweFakty Patryk Krutyj, pierwszy polski kierowca w esportowej Formule 1.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Patryk Krutyj w garażu Mercedesa Archiwum prywatne / Patryk Krutyj / Patryk Krutyj w garażu Mercedesa

Patryk Krutyj już od roku jest w kontakcie z Mercedesem. Jednak w ostatnim czasie sprawy nabrały tempa i tuż przed świętami Bożego Narodzenia otrzymał telefon. - Już wcześniej rozmawiałem z Toto Wolffem [szef Mercedesa w F1 - przyp.red.] na temat współpracy w esporcie. Dostałem kontakt do odpowiedniej osoby i mniej więcej od dwóch miesięcy prowadzę poważne rozmowy z Mercedesem, ponieważ oni są w trakcie budowania esportowej drużyny. Byłoby fantastycznie, gdyby się udało! Nie jest jeszcze potwierdzone, dlatego nie chcę zapeszać. Czekam na ostateczny telefon - opowiada nam.

Kontrakt z Mercedesem brzmi dumnie. Pierwotnie ma zostać podpisany na pół roku i wiązałoby się to z wyjazdem do siedziby ekipy z Formuły 1, ponieważ byłaby to już normalna praca. - Rozmawialiśmy pod koniec stycznia. Powiedzieli wówczas, że mają nadzieję, że podpiszą ze mną kontrakt, ale potrzebują jeszcze trochę czasu na dopięcie wszystkich spraw. Pozostaje mi cierpliwie czekać - dodaje.

Dzika karta

Student dziennikarstwa, a jakże, motoryzacyjnego był jedyny Polakiem w stawce, który wziął udział w pierwszych esportowych mistrzostwach zorganizowanych przez Formułę 1. Żeby dostać się do wielkich finałów trzeba było przejść kwalifikacje, do których stanęło 60 tysięcy uczestników. Była też jedna dzika karta i dostał ją... Patryk Krutyj.

- Jeździłem na prawdziwe Grand Prix od czterech lat. Znalazłem sobie miejsce, gdzie się wygrywa bilet do padoku na niedzielę. Mocno się wkręciłem i w ciągu trzech lat udało się wygrać z dziesięć razy. Dzięki temu zyskałem renomę u ludzi, którzy to organizują. Oni stwierdzili, że popchną mnie w esport. I takich dzikich kart było więcej, ale podobno ostateczny głos miał David Coulthard [były kierowca F1 - przyp.red.] i to on mnie wybrał - opowiada.

- Ale wie pan, to nie było też tak, że dostałem dziką kartę i byłem ostatni w wyścigu. Pokazałem swoje umiejętności i bez problemu wszedłem do finału - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: "Izak": Gry komputerowe są trudniejsze do komentowania, niż piłka nożna
Lewis Hamilton (z lewej) i Patryk Krutyj Lewis Hamilton (z lewej) i Patryk Krutyj
Garaż obok Saubera 

Jako, że były to dopiero pierwsze mistrzostwa w esportowej Formule 1 to nie były one jeszcze bardzo rozbudowane. Rozegrano w sumie trzy wyścigi, ale odbywały się one już na żywo. Na ostatni zaproszono zawodników do Abu Dhabi, gdzie ich garaż znajdował się tuż obok Saubera.

- Coś niesamowitego! Mieliśmy właściwie wszędzie dostęp i według mnie tak powinny wyglądać nasze wyścigi. Dostaliśmy nawet swój dom gościnny, tak jak wszystkie zespoły z F1. Świetnie to było zorganizowane. Była możliwość rozmów z zawodnikami, sam miałem okazje spotkać się np. z Lewisem Hamiltonem - opowiada Krutyj. To właśnie nazwisko Brytyjczyka widnieje jako "ulubiony kierowca" w profilu Krutyja na stronie F1. Dlaczego nie Roberta Kubicy? - Robertowi bardzo mocno kibicuję. Nawet moim małym marzenie jest spotkać się z nim. A dlaczego Lewis? Od kiedy zacząłem oglądać F1 to bardzo podobało mi się to, jak jeździ Hamilton - wyjaśnia.

Lada chwila Patryk Krutyj rozpocznie w internecie streamy, gdzie będzie pokazywał jak gra się w Formułę 1, co zrobić, żeby być dobrym w tej grze. - Będzie praktycznie wszystko - kończy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×